Omówienie wyroku SA ws. wypadku na ul. Sokratesa w Warszawie – II AKa 114/22

Sprawa dotyczy głośnej medialnie sprawy wypadku drogowego, który miał miejsce na ul. Sokratesa w Warszawie w dobrych warunkach atmosferycznych i drogowych gdzie na lewym pasie ruchu, dwupasowej jednokierunkowej jezdni dwujezdniowej drogi, doszło do śmiertelnego potrącenia pieszego, przechodzącego ze strony prawej na lewą względem kierunku jazdy samochodu. Do potrącenia doszło po tym jak samochód jadący prawym pasem ruchu zatrzymał się po wejściu pieszego na jezdnię, zaś za pokrzywdzonym poruszała się żona z dzieckiem w wózku.

Szczególna doniosłość uzasadnienia wyroku – przyczynienie się pieszego i brak zabójstwa z zamiarem ewentualnym

Wyrok ten jest godny przytoczenia z dwóch powodów. Po pierwsze w zakresie (fragmencie) w jakim odnosi się do nieprawidłowości nie tylko kierującego lecz także pokrzywdzonego, albowiem media skupiają swoją uwagę wyłącznie na skazanym. Jego doniosłość wynika z przekazu jaki płynie do niechronionych uczestników ruchu drogowego polegającego na jasnym przesłaniu, że pierwszeństwo nie jest bezwzględne i na każdym uczestniku ruchu ciąży obowiązek przeciwdziałania zagrożeniom [wszystkie wyr. red.]. Bez względu na to, kto owo zagrożenie wywołał. Zasady zawarte w art. 3 i 4 Prd są uniwersalne i dotyczą wszelkich sytuacji w ruchu drogowym, a zatem także przejść dla pieszych.

Nie sposób pominąć, że Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy kwalifikację prawną czynu przyjętą, przez Sąd Okręgowy rozpoznający sprawę w pierwszej instancji (art. 177 § 2 Kk), polegającą na odrzuceniu forsowanej przez oskarżycieli koncepcji obojętności woli, tj. zabójstwa z zamiarem ewentualnym (art. 148 § 1 Kk w zb. z art. 160 § 1 Kk w zw. z art. 11 § 2 Kk).

Z przedmiotowej sprawy płynie jeszcze jedna ważna rzecz, jakkolwiek opinie prywatne (pozaprocesowe) praktycznie nigdy nie stają się podstawą rozstrzygnięć, to są istotnym środkiem mającym wpływ na przebieg postępowania w zakresie argumentacji stron (tzw. informacja o dowodzie), albowiem pozwalają niekiedy szerzej spojrzeć na rozwiązywany problem. Z opinii takich korzystają zarówno strony pokrzywdzone jak i broniące się. W sprawie tej wykonano jedną taką opinię i choć SO nie podzielił jej argumentacji, to SA poczynił praktycznie identyczne ustalenia jak autor prywatnego dokumentu.

Fragment uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego co do niewielkiego przyczynienia się pieszego

„Zarówno sąd I instancji jak i biegły (…) A.B., kwestię przyczynienia się A.G. do zaistnienia wypadku, oceniali przede wszystkim z punktu widzenia zasad ruchu drogowego, których popełniając przestępstwo, bezspornie nie przestrzegał oskarżony. Dość ogólnie, głównie przez pryzmat podkreślanej zwłaszcza w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku zasady „bezwzględnego” i „absolutnego” pierwszeństwa pieszego na przejściu dla pieszych (vide k.1.632, 1.638v, t. IX), oceniane było natomiast zachowanie się ww. pokrzywdzonego. W tym zakresie sąd I instancji zauważył, że A.G. nie znalazł się „w sposób nagły i niespodziewany na torze ruchu BMW” i „nie można mówić aby wtargnął na przejście” (k.1.638v, t. IX).

Stanowiska te nie były prawidłowe.

Miał rację adw. T.O. podkreślając, że „Zasada pierwszeństwa pieszego na przejściu nie rzutuje (…) na obowiązek zachowania szczególnej ostrożności przez cały czas znajdowania się na przejściu” (k.1.765, t. IX).

Zasada pierwszeństwa pieszego na przejściu dla pieszych, w dacie zaistnienia przedmiotowego wypadku, wynikała z przepisu art. 13 ust. 1 in fine p.r.d., to jest, że „Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem”. Należy jednocześnie dodać, że ten sam przepis, w pierwszym zdaniu wówczas stanowił, że „Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych”.

Pierwszeństwo pieszego na tzw. „pasach” nie miało więc charakteru bezwzględnego i podlegało, jak i nadal podlega, wskazanemu w tym przepisie ograniczeniu. Niewątpliwie przy tym, obowiązek zachowania „szczególnej ostrożności” dotyczy zwłaszcza zachowania pieszych na przejściach bez sygnalizacji świetlnej a więc takim, po którym, tempore criminis, poruszali się A.G. z żoną i dzieckiem. Prawidłowe zachowanie się pieszego na przejściu dla pieszych oznacza respektowanie przez taką osobę także innej zasady, wskazanej w przepisie art. 4 tej ustawy, to jest, że „Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania”. Oceniając kwestię przyczynienia się A.G. do zaistnienia wypadku, należy to więc czynić z uwzględnieniem ww. przepisów i stopnia, w jakim osoba ta podporządkowała się zawartym w nich zasadom.

Zachowanie szczególnej ostrożności na przejściu dla pieszych oznacza przede wszystkim konieczność obserwowania przez pieszego odcinka drogi, przez który przechodzi i w konsekwencji tego, jak zostało to wskazane w tezie 2 w: Malinowski Łukasz, Prawo o ruchu drogowym. Komentarz (opublikowano: Lexis Nexis 2012), „powinien on zwiększyć uwagę i dostosować swoje zachowanie do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie. Przed wejściem na jezdnię powinien on dokonać oceny sytuacji, pamiętając jednocześnie o obowiązkach wynikających z art. 14 p.r.d. Pieszy powinien także uwzględnić prędkość, z jaką poruszają się pojazdy znajdujące się na drodze (…)”.

Tymczasem, jak wynikało z zapisów kamery monitoringu (vide choćby k.360), pokrzywdzony na chodniku, na kilka metrów przed przejściem dla pieszych, na moment zatrzymał się i rozejrzał, w tym, w lewą stronę. Miał więc wówczas możliwość zauważenia, zbliżającego się w jego kierunku samochodu kierowanego przez oskarżonego, wyróżniającego się nie tylko bardzo agresywnym stylem jazdy ale i jaskrawym kolorem. Następnie A.G. podszedł do tego przejścia, zwolnił kroku, aby przepuścić przejeżdżający ulicą autobus i nie czekając na zatrzymanie się samochodu Renault, który poruszał się prawym pasem jezdni w kierunku ulicy Wólczyńskiej, wszedł na „pasy” i jednostajnym krokiem przechodził na drugą stronę. Do momentu wypadku, co wynikało z obliczeń biegłego A.B., poruszał się on w obszarze tego przejścia „w przedziale czasu wynoszącym około Δt= 4,920 s, pokonując odcinek drogi o długości wynoszącej około: ΔS= ΔL” czyli około 4,4 m (k. 2.142v, t. XI). Taki czas przebywania na pasach, jak słusznie zauważył to adw. T.O., „o ile zgodnie z nałożonym na pieszego obowiązkiem szczególnej ostrożności poświęcony był na dokładną obserwację pasa jezdni, był czasem dostatecznym, aby zidentyfikować potencjalne zagrożenie (pojazd zbliżający się do przejścia z prędkością, rozpoznaną przez niemal wszystkich świadków jako nadmierną) i odpowiednio na nie zareagować” (k.1.766 t. IX). Innymi słowy, w tym okresie, pokrzywdzony w dalszym ciągu miał możliwość zauważenia samochodu kierowanego przez oskarżonego gdyż, jak stwierdził to biegły, „miał możliwość zobaczyć samochód BMW nawet z perspektywy ponad dachem samochodu Renault” (k. 2.175, t. XI).

Zwracają w tym miejscu uwagę wypowiedzi biegłego, że A.G. przed wypadkiem, będąc w bliżej nieokreślonym miejscu, prawdopodobnie pomiędzy dwoma pasami jezdni w tym samym kierunku („praktycznie dochodząc do środka tej części jezdni”) spojrzał w lewo i zobaczył „samochód w perspektywie około 80 m” oraz „Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy dochodząc do połowy przejścia, a więc wychodząc za obrys samochodu Renault czy pieszy spojrzał się w lewą stronę”. Nie sposób ich nie ocenić jako sprzecznych, co oznacza, że nie można na ich podstawie twierdzić, że A.G. w sposób prawidłowy prowadził obserwację ruchu drogowego. Jak słusznie wskazał r.pr. H.M., „pokrzywdzony A. G. wyszedł zza obrysu samochodu Renault Laguna w sposób płynny, nie patrząc w lewą stronę” (k.1.722, t. IX). Miał też rację adw. T.O. podkreślając, że „Wkroczenie na lewy pas jezdni (…) w takiej sytuacji stanowiło niedostosowanie zachowania do zmieniającej się sytuacji”.

Idąc dalej, gdy A.G. znajdował się już na lewym pasie jezdni w kierunku ul. Wólczyńskiej, na torze jazdy samochodu kierowanego przez oskarżonego, to zareagował on dopiero wtedy, gdy pojazd ten, już od jakiegoś czasu gwałtownie hamował. Z obrazu z monitoringu wynika, że w tym momencie pokrzywdzony był zaskoczony widokiem tego pojazdu i nieprzygotowany do podjęcia skutecznej obrony przed potrąceniem. Przy czym, jak wskazał to biegły A.B.: „Pisk hamujących opon pieszy mógł usłyszeć na mniej niż 30 metrów przed potrąceniem. Pieszy mógł usłyszeć hamujący samochód na 1,2 sekundy przed uderzeniem pomniejszone o 1/10 wynikające z prędkości rozchodzenia się fali dźwiękowej” (k.2.175, t. XI). Był to więc już zbyt krótki czas, aby przedsięwziąć przed ruchem tego samochodu jakiekolwiek, skuteczne manewry obronne (w opinii biegłego czytamy: „Z nagrania widzimy, że pieszy przechodzi, nagle się zatrzymuje i podejmuje manewr cofnięcia poprzez próbę odskoku. Na monitoringu jest to dobrze uwidocznione”, k.2.175, t. XI).

Należy przyjąć, że prawdopodobnie A.G. nie zauważył wcześniej samochodu kierowanego przez K.M.O. mimo, że nie tylko mógł, ale wręcz powinien zwrócić na niego uwagę (choćby na skutek akcentowanego w zeznaniach świadków „ryku silnika”) oraz zidentyfikować oczywiste zagrożenie, którego źródłem było przemieszczanie się tego pojazdu po drodze. W takich warunkach, zachowanie pokrzywdzonego powinno polegać na niezwłocznym przerwaniu manewru przechodzenia przez pasy a nawet, cofnięciu się na chodnik. Kontynuując przechodzenie przez przejście dla pieszych i z nieznanych powodów w żaden, adekwatny sposób nie reagując na takie oczywiste i naganne zachowanie K.M.O., A.G. nie zachował więc szczególnej ostrożności w prezentowanym w niniejszym uzasadnieniu rozumieniu tego pojęcia. Tak więc nie ma znaczenia uwaga zawarta w opinii biegłego A.B., że ze względu na to, że „tory ruchu pieszego i samochodu BMW były praktycznie prostopadłe”, A.G. miałby „ograniczoną możliwość dokonania skutecznej oceny prędkości samochodu BMW” (k.2.175, t. XI). W niniejszej sprawie, nie znajduje ona odniesienia do zachowania pokrzywdzonego na pasach, a więc do warunków, w jakich przedmiotowy wypadek zaistniał.

Ustalenia te w szczególności potwierdzone są zeznaniami W. B. z rozprawy sądowej, gdzie świadek ten m.in. powiedział, że „Pamiętam ten hałas jaki się pojawił w związku z nadjeżdżaniem samochodu, był głośny, przejmujący, zwróciłem uwagę na ten hałas. Później moja uwaga zaczęła się koncentrować między tymi ludźmi na przejściu a samochodem (…) Przeraziłem się, bo widziałem, że ci ludzie  się chyba nie zatrzymują, a ten samochód również nie zdąży się zatrzymać (…) wówczas byłem po przeciwległej stronie przejścia, jeszcze na chodniku (…) 5-7 metrów od przejścia (…) to wejście tej rodziny na ulice było dosyć takie pewne i energiczne. Przeraziła mnie ta pewność wejścia na ulicę w związku z tym hałasem, który nagle się pojawił. Doszedłem do przekonania, że nic dobrego nie może się wydarzyć (…) Wiem, że jak byli na przejściu dla pieszych, już słyszałem ten samochód. Najpierw go usłyszałem (…) Nie zaobserwowałem żadnych ruchów pieszych dotyczących tego, czy oni sprawdzają co się dzieje na pasie obok…” (k.1.152-1.153v, t. VI). Należy dodać, że świadek ten, w zbieżności z opinią A.B. oraz zapisem z kamery monitoringu wskazał też (k.1.153, t.VI), że samochód kierowany przez oskarżonego zaczął hamować „może 30 metrów od przejścia”. Także i ta okoliczność wskazuje na precyzję wypowiedzi świadka, które to, przez sąd I instancji, zostały uznane za wiarygodne (k.1.631, t. IX).

Brak zwrócenia uwagi przez A.G. na ruch pojazdu oskarżonego w istocie wynikał też z opinii biegłego A.B., to jest wypowiedzi tej osoby, że ocena co do możliwości bezpiecznego przejścia przez pasy, dla pokrzywdzonego wynikała nie z tego, że obserwował samochód oskarżonego i był gotów do niezwłocznego podjęcia prawidłowych decyzji związanych z jego ruchem co z doświadczenia życiowego, to jest z sytuacji, „gdy widząc po swojej lewej stronie zatrzymujący się samochód Renault” (…) również może być pewny, że jego kontynuowanie przejścia przez pasy jest bezpieczne” (k.2.174-2.175, t. XI). Wbrew stanowisku tej osoby należy powtórzyć, że opieranie się przez A.G. na wrażeniu wynikającym z prawidłowej reakcji kierowcy Renault, w warunkach niniejszej sprawy, gdy nieprzestrzeganie przez oskarżonego przepisów ruchu drogowego było i rażące i dostrzegalne dla innych użytkowników ruchu, nie uzasadniało przyjęcia, że zachował się na pasach w sposób szczególnie ostrożny.

W tych warunkach należało przyjąć, że jakkolwiek winnym zaistnienia przedmiotowego wypadku był K.M.O., to jednak A.G., gdyby zachował się w pełni w sposób uwzględniający dyspozycję przepisu art. 13 ust. 1 p.r.d., mógł i powinien go uniknąć. Stąd stanowisko sądu, że w niewielkim stopniu on również przyczynił się do jego zaistnienia.”

Konstrukcja obojętności woli – fragment uzasadnienia

„Stanowisko skarżących – prokuratora i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych co do nieprawidłowego przyjęcia przez sąd I instancji, że oskarżony swoim zachowaniem wyczerpał znamiona art. 177 § 2 k.k. a nie, w zamiarze ewentualnym, znamiona art. 148 § 1 k.k., w pierwszej kolejności opierało się na tezie, że manewr hamowania przed przejściem dla pieszych, oskarżony rozpoczął w sposób odruchowy. Przy czym sąd ten, z obrazą przepisów art. 7 k.p.k. i art. 410 k.p.k., miał pominąć w swoich rozważaniach fragment wyjaśnień K.M.O., w którym oskarżony mówił o hamowaniu jako odruchowej reakcji „na widok pojazdu z przodu” (vide apelacja prokuratora, k.1.677, t. IX) i błędnie oparł się na innych wypowiedziach tej osoby świadczących o podjęciu tego manewru w sposób przemyślany i motywowany chęcią uniknięcia wypadku mimo, że podyktowane one były wyłącznie „chęcią obrony i przedstawienia siebie w najlepszym, możliwym świetle”. Tymczasem „Wobec, wskazanego przez samego oskarżonego, odruchowego charakteru manewrów poprzedzających uderzenie w A.G., nie można mówić o towarzyszących im przemyśleniach dotyczących kwestii godzenia się, czy też nie godzenia się, na zabicie pieszego” (ibidem k.1.677v, t. IX).

Innym argumentem, który miał świadczyć o zamiarze zabicia tej osoby przez oskarżonego, był znany oskarżonemu, od jakiegoś czasu występujący, zły stan samochodu, który brał udział w wypadku. Przy czym, wynikał on także z celowego jego przerobienia, w sposób nieprzewidziany przez producenta, „z wersji przystosowanej do ruchu lewostronnego (tzw. „anglik”) na pojazd do ruchu prawostronnego…” (vide apelacja r.pr. A.M., k.1.745-1.746v, t. IX). Jak zauważała adw. M.Z., „…już samo przypisanie przez sąd świadomości oskarżonego co do stanu w jakim był pojazd, stanowi- wbrew stanowisku sądu- istotny element strony podmiotowej, który świadczy o działaniu oskarżonego z zamiarem ewentualnym zabójstwa” dodając, że „Okoliczność wpływu bądź nie stanu technicznego pojazdu na zdarzenie ma znaczenie w sytuacji, gdy mamy do czynienia z wypadkiem drogowym. Przy ocenie czy mamy do czynienia z przestępstwem zabójstwa w zamiarze ewentualnym, znaczenie ma sama świadomość i wiedza kierującego, że pojazd znajduje się w takim stanie, że zagraża on bezpieczeństwu w komunikacji, bowiem zamiar ten kierujący podjął wcześniej niż doszło do samego zdarzenia” (apelacja, k.1.700, t. IX). Podobne rozważania zamieszczone zostały w apelacji prokuratora, to jest, że „Faktycznie w trakcie zdarzenia (…) akurat cechy konstrukcyjne samochodu nie miały wpływu na jego zaistnienie. Tym niemniej, w każdej chwili mogły one doprowadzić do zdarzenia podobnego, zwłaszcza przy kolosalnej prędkości, z jaką poruszał się samochód BMW” (apelacja prokuratora, k.1.677v, t. IX).

Kolejną wreszcie okolicznością, która zdaniem skarżących świadczyć miała o zamiarze ewentualnym, z jakim oskarżony dokonał zabicia pokrzywdzonego, było właśnie to rażące naruszanie przez oskarżonego przepisów ruchu drogowego. Wyrażało się ono nie tylko w znacznym przekroczeniu dopuszczalnej prędkości i nie zwracaniu uwagi na znaki drogowe, ale i poprzez przyjętą technikę jazdy, a w tym wyprzedzanie innych pojazdów i lawirowanie między nimi.

Podsumowaniem rozważań stron skarżących przyjętą przez sąd I instancji kwalifikację było stanowisko, że w istocie K.M.O. było obojętne, czy skutek jego jazdy samochodem w postaci popełnienia przestępstwa zabicia człowieka nastąpi, czy też nie.  Skoro więc w dniu 20.10.2019r. dysponował on „pełną poczytalnością (…) a jego poziom intelektualny mieści się na poziomie przeciętnym”, to „Niezbicie świadczy to o jego świadomości, że sposób jazdy prezentowany przez niego w dniu zdarzenia, w znanym mu dobrze miejscu, gdzie wiedział o położeniu pasów dla pieszych, zwłaszcza przy poruszaniu się tym konkretnym samochodem, może doprowadzić do zabicia człowieka” (ibidem, k.1.678, t. IX).

Oceniając uwagi zawarte w omawianych apelacjach należy wskazać na ich polemiczny charakter, nie uzasadniający zmiany zaskarżonego wyroku poprzez zakwalifikowanie przedmiotowego zdarzenia jako realizowanego przez oskarżonego, z zamiarem ewentualnym, zabójstwa A.G. Sąd I instancji przedstawił w tym zakresie rozważania (vide k.1.635 i nast., t. IX), które w efekcie przeprowadzonego postępowania odwoławczego, poza niewielkim zastrzeżeniem, w pełni zasługują na uwzględnienie. Należy przy tym dodać, że jakkolwiek zarzuty oskarżenia wskazywały w omawianym zakresie, w sposób mający wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia, zarówno na obrazę przepisów postępowania, tj. art. 7 k.p.k. i art. 410 k.p.k. jak i na błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za jego podstawę, to tym niemniej, w istocie akcentowały tę obrazę, jako uchybienie pierwotne, którego skutkiem był wskazany tu błąd, jako uchybienie wtórne.

Przechodząc w tym miejscu do rozważań sądu I instancji odnoszących się do zamiaru, z jakim K.M.O. dopuścił się zarzucanego mu czynu, którego skutkiem była śmierć A.G., to niewątpliwie miał rację zarówno ten sąd jak i skarżący wydany w sprawie wyrok na niekorzyść oskarżonego, że kierował ona samochodem, „w sposób umyślny, rażący i jaskrawy” naruszając przepisy art. 20 ust. 1 i 26 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. 2021.450 t.j. ze zm.; dalej będzie używany skrót „p.r.d.”) w brzmieniu obowiązującym przed 1 czerwca 2021 roku. Podkreślenia wymagają trafne uwagi zawarte w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, że „Nie było żadnych okoliczności, które w jakikolwiek sposób uniemożliwiałyby czy utrudniałyby dochowanie przez oskarżonego wskazanych przepisów ruchu drogowego, była ładna pogoda, środek dnia, jezdnia sucha, deszcz nie padał, świeciło słońce”.

Odnośnie oślepienia słońcem przed wypadkiem, o czym wyjaśnił oskarżony i które to zostało następnie wskazane w tym uzasadnieniu jako z jednej strony okoliczność, która mogła „przeszkodzić mu w obserwowaniu tego, co się dzieje na drodze” a z drugiej jako taka, która nie mogła cokolwiek zmienić „w kwestii zapobieżenia wystąpienia skutku w postaci potrącenia pieszego”, należy zauważyć, że okoliczność ta została w istotny sposób podważona bardzo szczegółowymi ustaleniami zawartymi w opinii biegłego A.B. (k. 2.100v-2.102, t. XI). Uwzględniając treść tej opinii oraz uwagi zawarte w apelacjach pełnomocników oskarżycieli posiłkowych należy przyjąć, że okoliczność ta stanowiła wyłącznie, nie potwierdzony jakimikolwiek dowodami, element linii obrony oskarżonego, która rzeczywiście nie wpłynęła na przebieg wypadku. Przy czym paradoksalnie, jako składająca się na nieostrożność tej osoby, mogłaby ona zostać poczytana na niekorzyść K.M.O., gdyby wbrew ustaleniu sądu I instancji  i czynionym w tym miejscu rozważaniom, jej wystąpienie uniemożliwiałoby podjęcie skutecznego manewru zapobiegającego potrąceniu A.G.

Z drugiej strony miał rację ten sąd podkreślając, że samochód kierowany przez oskarżonego stwarzał niebezpieczeństwo na drodze, w tym dla pieszych oraz, że osoba ta była tego świadoma. K.M.O., jak zostało to słusznie zauważone w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, jest z zawodu mechanikiem samochodowym, dbał o tej pojazd, pielęgnował go i systematycznie użytkował. Nadto, co wymaga dodania, samochód ten, poza zmienionymi z nim układami zawieszenia, kierowania i hamowania, co wskazywało na ich dokonanie przez osobę posiadającą specjalistyczną wiedzę z zakresu mechaniki pojazdu, posiadał też tak oczywiste mankamenty jak łyse opony, które stanowią przeszkodę do prowadzenia pojazdów nawet dla osób, które na tej mechanice się nie znają.

Całokształt tych okoliczności, którym sąd I instancji nadał prawidłową wagę, uzasadnił przyjęcie, że K.M.O. dopuścił się przestępstwa kwalifikowanego z art. 177 § 2 k.k. i art. 160 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. Jak więc sąd ten zasadnie przyjął, w efekcie „tak nieostrożnego zachowania oskarżonego, doszło do potrącenia pieszego- pokrzywdzonego A.G. przechodzącego przez przejście dla pieszych, a spowodowane obrażenia wielonarządowe skutkowały jego zgonem na miejscu zdarzenia i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu M. G. i T. G., którzy poruszali się po tym samym przejściu, tuż za A. G.…”.

Miał też rację sąd I instancji wskazując na trudności w odróżnieniu pojęcia „godzenie się”, jako elementu winy umyślnej, to jest zamiaru popełnienia czynu zabronionego (art. 9 § 1 k.k.) od niezachowania przez daną osobę „ostrożności wymaganej w danych okolicznościach”, przy braku zamiaru popełnienia czynu zabronionego, oznaczającego winę nieumyślną (art. 9 § 2 k.k.). Przy czym, co za tym sądem wymaga podkreślenia, „Nie można domniemywać godzenia się sprawcy na popełnienie czynu zabronionego, a więc zamiaru nie można domniemywać ani domyślać się i jakiekolwiek wątpliwości w tej mierze, których usunąć nie można, podlegają rozstrzygnięciu w oparciu o przepis art. 5 § 2 k.p.k. (in dubio pro reo)”.           

Należy też przyjąć, że nagromadzenie elementów składających się na niezachowanie przez daną osobę ostrożności wymaganej w danych okolicznościach i ich bardzo duży ciężar gatunkowy, co miało miejsce w niniejszej sprawie, nie powoduje przekształcenia się formy winy z nieumyślnej w umyślną. Nadto, prawdopodobieństwo wystąpienia skutku jest okolicznością stopniowalną, ale niezależną od formy winy, w jakiej działał sprawca czynu. Oznacza to, że działanie z wysokim stopniem tego prawdopodobieństwa, nie wyklucza przyjęcie winy nieumyślnej. Miał więc rację sąd I instancji podkreślając, że „Istotą nieumyślności jest brak zamiaru. Nieumyślność polega na zachowaniu nieostrożnym w danych okolicznościach, nawet skrajnie lekkomyślnym”. W tych warunkach, jako w pełni zasadne, przyjąć należy oparcie się przez ten sąd (vide k.1.636-1.636v, t. IX) na tezie wyroku Sądu Najwyższego z dnia 4 grudnia 2018r. (II KK 104/18), wyjaśniającej „różnicę pomiędzy zamiarem ewentualnym a lekkomyślnością” oraz na dominującym w doktrynie prawa poglądzie zaprezentowanym m.in. przez W. Woltera („W sprawie tzw. zamiaru ewentualnego”, NP. 1957/5, s.53), że „zamiar ewentualny wykluczony będzie wszędzie tam, gdzie sprawca zamanifestował chęć uniknięcia popełnienia czynu zabronionego (…) Skoro (…) sprawca zdając sobie sprawę z własnej nieostrożności oraz wynikającej z niej możliwości popełnienia czynu zabronionego – zachowa się w sposób wskazujący na zamiar uniknięcia jego potencjalnych negatywnych konsekwencji, to charakterystykę strony podmiotowej stanowić będzie tzw. świadoma nieumyślność (lekkomyślność)”.                      

Prokurator i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych kwestionując to ustalenie, a nawet, jak r.pr. A.M., określając go jako odwołanie się przez sąd I instancji „jedynie do zaakceptowanego przez siebie poglądu doktryny, a w zasadzie wyrwanego z kontekstu cytatu”, nie przedstawili rozważań, które w sposób przekonujący, wprost odnosiły się do okoliczności przedmiotowej sprawy. Wręcz przeciwnie, akcentowali w nich obojętność K.M.O. co do tego, czy określony, wywołany jego zachowaniem czyn nastąpi, czy nie, co nie pozostawało w zgodności z rzeczywistym przebiegiem zdarzenia.

Należy dodać, że w pełni uzasadnioną podstawą do przyjęcia przez sąd I instancji działania oskarżonego jako realizującego znamiona art. 177 § 2 k.k. były, wskazane w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, takie okoliczności jak:

  1. konsekwentne wyjaśnienia, w których K.M.O. nie przyznawał się do popełnienia czynu z art. 148 § 1 k.k.,
  2. podjęcie przez tę osobę, tuż przed śmiertelnym potrąceniem, manewrów obronnych polegających na gwałtownym hamowaniu i skręcie przednimi kołami w lewo,
  3. rozpoczęcie hamowania jeszcze przed zobaczeniem pokrzywdzonego na przejściu, wskutek zachowania kierowcy samochodu Renault „który zaczął zwalniać widząc pieszych wchodzących na przejście”,
  4. główną przyczyną zaistnienia wypadku była nadmierna prędkość samochodu kierowanego przez oskarżonego (vide także opinia biegłego A.B., k.2.171- 2.172, t. XI) a więc, nie był nim stan techniczny tego pojazdu,
  5. po popełnieniu przestępstwa, „oskarżony zatrzymał pojazd, wysiadł, podbiegł do pokrzywdzonego (…) był na miejscu zdarzenia, nie oddalił się. Dzwonił na pogotowie” co również świadczyło o tym, że osoba ta nie miała zamiaru zabicia pokrzywdzonego i nie godziła się na jego śmierć.

Odnosząc te argumenty do stanowiska zajętego w apelacjach prokuratora i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych, należy zauważyć, co następuje. Jakkolwiek tezy, wskazanych w tych środkach odwoławczych orzeczeń oraz poglądów doktryny podzielane są przez sąd odwoławczy, to jednak oparte na nich rozważania, nie mogą znaleźć zastosowania w okolicznościach przedmiotowej sprawy jako potwierdzające wystąpienie u oskarżonego zamiaru ewentualnego zabójstwa A.G. I tak, wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu w sprawie II AKa 295/18 dotyczył sytuacji, w której oskarżony „…wjechał na przejście dla pieszych, nie wykonując pomimo możliwości żadnego manewru zmierzającego do uniknięcia potrącenia pieszego…”.  Tymczasem, K.M.O. takie manewry podjął, czyli mając świadomość wysokiego prawdopodobieństwa zaistnienia negatywnych skutków, starał się nim przeciwdziałać. Niewątpliwie więc, nie wykazał całkowitej obojętności wobec „uświadomionej sobie możliwości nastąpienia skutku przestępczego”  (argumenty a contrario do tezy ww. wyroku oraz do tezy wyroku ww. sądu o sygn. akt II AKa 210/12). Następnie,  co zostało wskazane w tezie innego wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (II AKa 281/17), istnienie zamiaru zabójstwa może zostać ustalone „na podstawie analizy najbardziej uchwytnych, widocznych elementów zachowania się sprawcy” a więc także tych, dla tej osoby korzystnych.

Nie mają racji ww. skarżący, zarzucając sądowi I instancji pominięcie pierwszych wyjaśnień oskarżonego, w których mówił on o odruchowym rozpoczęciu hamowania, gdy tymczasem, okoliczność ta została przez ten sąd omówiona i uwzględniona przy dokonywaniu ustalenia, o którym mowa wyżej, w pkt. c). Jednocześnie, argumentacje zawarte w apelacjach wskazują, że prokurator i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, traktowali to wyjaśnienie jako wiarygodne. Uwzględniając tę ocenę, zwrócenia uwagi wymaga fakt, że niewątpliwie, gdyby oskarżony odruchem tym zareagował odpowiednio wcześniej (proces analizy sytuacji drogowej – zagrożenia, rozpoczął się u oskarżonego na około 79,7 m przed linią pasów drogowych i „bezpośrednio przed potrąceniem pieszego, samochód BMW podlegał gwałtownemu hamowania na odcinku drogi o długości wynoszącej: Sh = 27,7 m, jak i uślizgowi (zarzucaniu) na odcinku drogi o długości wynoszącej: Sz = 10,2 m”, opinia biegłego k.2.133v, t. XI plus załącznik nr 2, k.2.146, t. XI),  mógłby uniknąć potrącenia pokrzywdzonego na pasach. Reakcja ta, choć nieuświadamiana, była więc prawidłowa, ale biorąc pod uwagę prędkość rozwijaną przez samochód kierowany przez oskarżonego, zgodzić się należy z r.pr. A.M., że nastąpiła zbyt późno („Samochód BMW poruszający się (…) pierwotną najazdową prędkością określoną wartościowo na (…) 126,5 km ˑ h -1 hamując w sposób jak ujawniono to  w przedmiotowej sprawie, potrzebowałby do zatrzymania się odcinka drogi (…) 125,0 m z czego odcinek drogi o długości (…) 35,14 m, to odcinek drogi przejechany przez ten pojazd w czasie reakcji kierującego tym pojazdem na widoczne oznaki powstającego stanu zagrożenia wypadkowego, podczas gdy odcinek drogi o długości wynoszącej (….) 89,91 m, to odcinek drogi, w którym dochodziłoby do pełnego – blokującego, hamowania tego pojazdu ”, ibidem, k.2.134- 2.134v, t. XI). Przy czym, z żadnych dowodów nie wynikało, że ten odruch oskarżonego nie nastąpił w chwili wystąpienia widocznego dla niego zagrożenia, ale był jeszcze przez tę osobę odwlekany. Z tych powodów, rozpoczęcie manewru gwałtownego hamowania w odruchowej reakcji, nie może zostać uwzględnione na niekorzyść K.M.O. Dodać należy, co pomijali w swoich rozważaniach skarżący, że niewątpliwie, ten odruchowy manewr nie trwał do zatrzymania pojazdu. Jak wynikało z innych wyjaśnień tej osoby, w pewnym momencie, już w sposób w pełni świadomy był kontynuowany i zakończył się po śmiertelnym potrąceniu pieszego. Następnie oskarżony wysiadł z samochodu, zadzwonił po pogotowie i nie próbując podjąć ucieczki, pozostał na miejscu, aż do przyjazdu policji.  K.M.O. takim zachowaniem zamanifestował, że los pokrzywdzonego nie był mu obcy a odnoszące się do tej fazy wypadku wyjaśnienia tej osoby, które jako linię obrony kwestionowali skarżący, pochopnie twierdząc, że nie pozostawały one w zgodności z zasadami logiki, wiedzy i doświadczenia życiowego, znajdowały potwierdzenie w jego rzeczywistym przebiegu. Zestawiając ze sobą wyjaśnienia K.M.O. co do przyczyny odruchowego rozpoczęcia hamowania oraz co do w pełni świadomego kontynuowania tego manewru w zamiarze uniknięcia wypadku i oceniając je jako odpowiadające prawdzie, należy przyjąć,  że mają one względem siebie charakter dopełniający, gdyż odnosiły się one do dwóch różnych faz reakcji tej osoby na to samo zagrożenie.

Należy dodać, że prokurator i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych nie wskazali, w którym momencie odruchowa a jednocześnie prawidłowa reakcja tej osoby, której celem było przerwanie ciągu zdarzeń zmierzających do zaistnienia wypadku i która stanowiła oczywistą próbę jego uniknięcia, przekształciła się w zamiar ewentualny zabicia A.G. a zwłaszcza, w czym się on przejawił. Nie można bowiem uznać, jak przyjmowali to ww. skarżący, że niezmienną cechą charakteryzującą zachowanie K.M.O., od momentu rozpoczęcia dalece nieostrożnej jazdy, była chęć zrealizowania przez tę osobę znamion przestępstwa z art. 148 k.k. Omawianych w tym miejscu okoliczności strony podmiotowej nie można domniemywać na niekorzyść tej osoby i bezpodstawnie zarzucać, jak uczynił to prokurator, że ustalenia sądu I instancji były niejako „zero – jedynkowe” gdy tymczasem „stan obojętności i godzenia się przez oskarżonego na popełnienie tego właśnie przestępstwa” stanowiły „Najbardziej prawdopodobne przeżycie psychiczne oskarżonego bezpośrednio przed tym zdarzeniem”.   

Nie mają racji ww. skarżący twierdząc, że już określony zły stan techniczny samochodu, którego świadomy był oskarżony i którym poruszał się po drogach jak i samo znaczne przekroczenie przez niego prędkości  „w znanym mu dobrze miejscu, gdzie wiedział o położeniu pasów dla pieszych (…) która uniemożliwiła prawidłową reakcję na pojawienie się przeszkody, przy wiedzy, że poruszają się po niej inni użytkownicy”),  również świadczyły o zamiarze ewentualnym dokonania przez tę osobę zabójstwa. Stwierdzenia te opierały się wyłącznie na domniemaniu, które nie zostało zrelacjonowane do określonego zdarzenia, będącego skutkiem takiej jazdy i jako takie, nie mogły przesądzać występowania u oskarżonego znamion przestępstwa charakteryzującego się określonym zamiarem. Należy zauważyć, że codzienność dostarcza wielu przykładów skrajnie nieodpowiedzialnych zachowań kierowców samochodów, w które wpisać należy także umyślne i rażące naruszanie przepisów ruchu drogowego przez K.M.O. Sąd odwoławczy podziela w tym zakresie pogląd zaprezentowany w apelacji prokuratora, że cechy konstrukcyjne samochodu tej osoby „w każdej chwili mogły (…) doprowadzić do zdarzenia podobnego, zwłaszcza przy kolosalnej prędkości, z jaką poruszał się samochód BMW”.  Należy się też zgodzić z adw. M.Z., powtarzającą za sądem I instancji ustalenie wynikające z zeznań świadków, a w tym z depozycji K.K., że „jadąc ulicą Sokratesa „kierowca poruszał się szybko, wyprzedzał inne pojazdy, lawirował między nimi” (k.1.699, t. IX). Taki sposób poruszania się był oczywistą konsekwencją znacznie wyższej prędkości, jaką rozwijał samochód kierowany przez oskarżonego w stosunku do innych, znacznie wolniejszych od niego samochodów. Argumenty przeciwne do tego ustalenia, zaprezentowane w punktach 11- 15 apelacji r.pr. H.M. (k.1.720-1.721, t. IX), podważające to „lawirowanie”, miały wyłącznie charakter polemiczny. W  efekcie tych rozważań przyjąć należy prawidłowość tezy prezentowanej przez sąd I instancji jak i przez ww. skarżących, że oskarżony zdawał sobie sprawę z tego, że jego sposób jazdy samochodem może doprowadzić do popełnienia czynu zabronionego, a w tym śmierci innej osoby. Przy czym, ustalenie to jeszcze nie przesądza, z jaką postacią zamiaru dana osoba działała. Można założyć, że gdyby w dniu zdarzenia, jeszcze przed wypadkiem, K.M.O. został zatrzymany do kontroli drogowej, to przy uwzględnieniu ww. okoliczności, zachowanie tej osoby zakwalifikowane zostałoby jako wykroczenia drogowe skutkujące wysoką karą połączoną zapewne z zatrzymaniem prawa jazdy i zabezpieczeniem pojazdu. O realizacji przez K.M.O. znamion przestępstwa przesądzał wyłącznie nieumyślny skutek takiej jazdy odniesiony do konkretnego zdarzenia, to jest pozbawienia życia pieszego przechodzącego przez pasy i spowodowania narażenia innych osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Wbrew twierdzeniom zawartym w apelacjach pełnomocników oskarżycieli posiłkowych, brak jest dowodów na przyjęcie, że to K.M.O. dokonywał przeróbek we własnym samochodzie. Ustalenia jakie w tym zakresie poczynił sąd I instancji, wskazujące na brak jakichkolwiek dowodów, które by tę okoliczność  potwierdzały, były więc w pełni prawidłowe. Dodatkowo, wbrew twierdzeniom zawartym w apelacjach pełnomocników oskarżycieli posiłkowych, sąd ten dokonał właściwej, zgodnej z zasadami doświadczenia życiowego oceny zeznań świadka M.L., to jest, że z określonych, wskazanych w uzasadnieniu przyczyn, nie był on „do końca szczery” twierdząc, że „taki pojazd jak na pokazywanych mu zdjęciach nie przeszedłby u niego pozytywnie badań technicznych, a w czasie badania tego samochodu przez niego, ten pojazd nie mógł tak wyglądać” (k.1.630v, t. IX). 

Jako w pełni prawidłowe  ocenić należało też stanowisko tego sądu, z którym, w pełnej zgodności pozostawała opinia biegłego A.B., że samochód którym kierował oskarżony, mimo ważnego badania technicznego, ze względu na jego rzeczywisty, bardzo zły stan techniczny, nie powinien być dopuszczony do ruchu.”

Ostatecznie Sąd Apelacyjny obniżył do 7 lat i 6 miesięcy orzeczoną wobec K.M.O. karę pozbawienia wolności.

Obojętność woli – przykład z piśmiennictwa

Treść uzasadnienia omawianego wyroku znajduje odzwierciedlenie w analizie K. J. Pawelca [Pawelec, Wypadki…], w której Autor podaje:

„W nauce prawa karnego prezentowane były i są liczne teorie odgraniczające zamiar ewentualny od nieumyślności, w tym prawdopodobieństwa łączonego z manifestacją, która polega na przyjmowaniu godzenia się w tych przypadkach, gdy sprawca, mając świadomość wysokiego prawdopodobieństwa nastąpienia czynu zabronionego, podejmuje lub kontynuuje czyn objęty zamiarem bezpośrednim, który może być prawnie dozwolony, nie czyniąc niczego w kierunku zmniejszenia prawdopodobieństwa popełnienia czynu zabronionego. Brak ze strony sprawcy działań zmniejszających stopień prawdopodobieństwa popełnienia czynu zabronionego pozwala na odróżnienie tej formy zamiaru od świadomej nieumyślności.

Koncepcja „obojętności” w odniesieniu do przestępstwa nieumyślnego wypadku drogowego i potraktowania go jako zabójstwa w zamiarze ewentualnym sprawia wrażenie „rozumowania życzeniowego”, zupełnie oderwanego od specyfiki przestępczości komunikacyjnej. W odniesieniu do uczestnika ruchu drogowego, który nawet umyślnie i w sposób rażący naruszył zasady bezpieczeństwa, wpierw należy ustalić jego nastawienie psychiczne do, z reguły, przypadkowej ofiary, w tym świadomości spowodowania konkretnego skutku w postaci śmierci pokrzywdzonego i godzenia się na to. Nie sposób wykazać, a nawet przyjmować, że sprawca działał z zamiarem ewentualnym popełnienia przestępstwa wypadku drogowego, wówczas, gdy miał świadomość nastąpienia skutku przestępczego i na to się godził. Innymi słowy, sprawca nie chciał nastąpienia skutku, ale zarazem nie chciał, aby nie nastąpił, a więc wykazał całkowitą obojętność wobec możliwości jego zaistnienia. Tego rodzaju rozumowanie zupełnie nie przystaje do przestępstw nieumyślnych, oczywiście z możliwymi wyjątkami, które nie mogą być traktowane z uwagi na zgromadzony materiał empiryczny jako czyny nieumyślne.

W odniesieniu do przestępstw z art. 173 § 1 oraz art. 174 § 1 k.k. wielokrotnie wypowiadał się Sąd Najwyższy, o czym była już mowa. Zasadniczo jako podstawę odpowiedzialności przyjmowano teorię normatywną, obiektywnego przypisania skutku, a nawet rozszerzonej odpowiedzialności. Żadna z nich nie zakładała nawet możliwości przyjęcia działania umyślnego sprawstwa z zamiarem ewentualnym, poza sytuacjami zupełnie wyjątkowymi, związanymi z zamiarem popełnienia innych przestępstw umyślnych, w tym o charakterze terrorystycznym.
Nie może zatem budzić sporów pogląd SN wyrażony w uchwale z 28.02.1975 r., V KZP 2/74, OSNKW 1975, nr 3–4, poz. 33, że działanie umyślne z zamiarem ewentualnym przy przestępstwie spowodowania katastrofy, a także sprowadzenia jej bezpośredniego niebezpieczeństwa, jest zasadniczo nie do przyjęcia w stosunku do sprawcy będącego uczestnikiem ruchu. Zwrócić należy uwagę na użycie słowa „zasadniczo”, co może oznaczać istnienie pewnych wyjątków zastrzeżonych dla tych, którzy pojazdami mechanicznymi posłużyli się jako narzędziami zamachu na życie ludzkie lub mienie. Powyższe nie może jednak dotyczyć sprawców wypadków drogowych.

Zamiaru, nie tylko ewentualnego, nie można domniemywać, tym bardziej traktować automatycznie tylko dlatego, że sprawca umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego. Potrzebny jest rzetelny proces dowodzenia, że zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które wywołał (które również jemu zagrażało), a mimo to godził się na jego sprowadzenie oraz utrzymanie.

W praktyce zawodowej, blisko 40-letniej, autor spotkał się z dwoma przypadkami, w których sprawcy wypadków drogowych, będąc w stanie nietrzeźwości, wyjaśniali, iż zamierzali popełnić samobójstwo. W kierowanych przez nich pojazdach znajdowali się pasażerowie, którzy doznali obrażeń ciała, nawet śmiertelnych. Po sprawdzeniu treści wyjaśnień późniejszych oskarżonych o spowodowanie wypadków drogowych w stanie nietrzeźwości stwierdzono w oparciu o opinie biegłych, iż były one niewiarygodne, przede wszystkim z uwagi na zabezpieczone ślady w ramach czynności niepowtarzalnych. W jednym przypadku stwierdzono wpadnięcie pojazdu w poślizg w wyniku nadmiernej prędkości podczas pokonywania zakrętu, a w drugim – znaną kierującemu usterkę układu hamulcowego.”

Literatura

  1. Pawelec, K. J., Krzemień, P., red. (2020), Wypadki i inne zdarzenia drogowe. Opiniowanie w sprawach rekonstrukcji. Warszawa: Wolters Kluwer.
  2. Pawelec, K. J. (2020). Bezpieczeństwo i ryzyko w ruchu drogowym. Warszawa: Difin.

Dyskusje i publikacje sprzed wyroku SA

  1. https://portalwarszawski.com.pl/2023/03/13/komentarz-jest-prawomocny-wyrok-dotyczacy-wypadku-na-ul-sokratesa-to-nasz-ekspert-p-krzemien-mial-racje/?fbclid=IwAR2CHT3hpv0v0S6p1xQMO8MXbt5cAJlizaUWdToIT2JhELR3zIdFL1vGvdg
  2. https://portalwarszawski.com.pl/2022/11/17/zemsta-zboralskiego-rzecz-o-klamstwach-samozwanczego-eksperta-ds-bezpieczenstwa-drogowego/
  3. https://portalwarszawski.com.pl/2022/12/07/tylko-u-nas-opinia-eksperta-sedziom-procedujacym-wypadek-na-ul-sokratesa-jest-potrzebne-pilne-szkolenie-w-zakresie-pord-i-metodyki-opiniowania/