Pierwszeństwo rowerzysty na przejeździe. Kij w mrowisko, a może w szprychy?

Jan Stokłosa

Jako kierowca, pieszy, rowerzysta poruszający się po drogach – zapewne jako jeden z wielu – dostrzegam niespójność w interpretacji tych samych przecież przepisów – i to bez różnicy: w Internecie, przez policjantów, prokuratorów, czy przez sądy. Jak może tak być, że przepis decydujący o zdrowiu i życiu może być rozumiany całkowicie odmiennie przez różne osoby? Postanowiłem  więc zgłębić tego przyczyny i przedstawić Czytelnikom, w mojej ocenie prawidłową interpretację (wykładnię prywatną, nieprawniczą), jednocześnie mając nadzieję na wywołanie szerszej dyskusji.

Uprawnienia i zasady ostrożności

Zacznijmy więc od wymagań stawianych uczestnikom ruchu. Od 1984 r., wprowadzony ustawą z 1983 r., pojawił się w Polsce wymóg posiadania karty rowerowej, jednak od samego początku nie jest ona wymagana od rowerzystów, którzy ukończyli 18 lat. Rowerem, samodzielnie może poruszać się osoba, która ukończyła 10 lat i posiada kartę rowerową, za to nie jest ona w ogóle wymagana od osoby pełnoletniej i to niezależnie czy posiada uprawnienia do kierowania jakimkolwiek innym pojazdem. Już tu pojawia się często opinia, że z tego powodu rowerzysta nie musi znać przepisów. Jest to twierdzenie całkowicie błędne. Nie trzeba daleko szukać, bo już art. 1 Kodeksu wykroczeń mówi, że:

Odpowiedzialności za wykroczenie podlega ten tylko, kto popełnia czyn (…) zabroniony przez ustawę (…)” (pod warunkiem spełnienia kryterium określonego wieku).

Odzwierciedlenie tego przepisu znajdujemy w ustawie Prawo o ruchu drogowym (Prd) – art. 4, a także w art. 3, o którym dalej:

„Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania”.

Przepis ten przecież mówi nie tylko, że od innych uczestników ruchu możemy oczekiwać przestrzegania przepisów, ale również że każda osoba korzystająca z drogi je zna i przestrzega: zarówno kierowca samochodu, pieszy, ale i rowerzysta. To, że nie jest wymagany dokument potwierdzający znajomość zasad ruchu drogowego nie oznacza, że tych przepisów znać nie trzeba. W zasadzie, tak rowerzysta jak i pieszy, nieznajomością przepisów szkodzą głównie sobie, choć wraz ze wzrostem popularności ruchu rowerowego zdarzają się przypadki poważnych obrażeń u innych osób, np. pieszych, a nawet kierujących, którzy w wyniku manewru obronnego uderzyli w słup lub drzewo, bądź zjechali z drogi. Osoby niepełnoletnie są nauczane części przepisów w szkole, a żeby poruszać się rowerem muszą zdobyć kartę rowerową. Te zaś pełnoletnie powinny być na tyle odpowiedzialne aby rozumieć, że znajomość przepisów leży w ich interesie. Tylko, czy rzeczywiście są? Z drugiej strony – czy posiadanie uprawnień gwarantuje znajomość przepisów?

Przejazd dla rowerów

Chcąc zapewnić bezpieczeństwo rowerzystów ich ruch często separuje się od ruchu innych pojazdów głównie przez wydzielenie pasów ruchu dla rowerów oraz budowę już fizycznie oddzielonych dróg dla rowerzystów (DDR). O ile poruszanie się takim pasem – w tym na skrzyżowaniach z innymi drogami – nie budzi w ogóle wątpliwości i poruszający się nim uczestnicy ruchu są obowiązani stosować przepisy tak, jakby poruszali się po każdym innym pasie ruchu, to jednak poruszanie się po DDR, a przede wszystkim przejazdach dla rowerów (PDR) rozgrzewa wszystkie dyskusje. Dlaczego się tak dzieje, skoro tylko jeden przepis reguluje ruch na tej części jezdni? Okazuje się, że główną przyczyną nie jest nieznajomość tego przepisu, ale jego różna interpretacja. Ten przepis to oczywiście art. 27. ust.1 Prd:

„Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, znajdującym się na przejeździe.”

Już na samym początku należy wyraźnie zaznaczyć, że przepis ten nakazuje zachowanie szczególnej ostrożności przez każdego kierującego pojazdem zbliżającego się do przejazdu dla rowerów: tego jadącego jezdnią, jak i tego poruszającego się drogą dla rowerów. Niestety zdarzają się wypaczenia rozumienia powyższych wymogów, dlatego zwracam na nie szczególną uwagę.

Przepis art. 27 ust. 1 wyraźnie daje pierwszeństwo rowerzyście znajdującemu się na przejeździe. Niestety, przez część osób jest on interpretowany jakoby rowerzysta miał pierwszeństwo znajdując się już przed PDR, bo przecież ewentualna kolizja nastąpi na przejeździe – a tam – jak wynika wprost z tego artykułu – pierwszeństwo ma rzeczywiście rowerzysta. Co więcej uchylenie w 2011 r. art. 33 ust. 4 spowodowało, iż nie ma przepisu zabraniającego na przejazd wtargnąć (co jako błąd wskazuje m. in. P. Krzemień [Krzemień P., Wtargnięcie…]. Jednakże z uwagi, że wcześniej taki zapis znajdował się w przepisach – usunięcie go należy uznać za intencję ustawodawcy, a nie błąd. W bliźniaczym artykule 26.1 dotyczącym pieszych zapis ten przecież pozostał. Temat ten poruszam w dalszej części opracowania.

Wracając do art. 27 ust. 1 – rzeczywiście, daje on pierwszeństwo rowerzyście znajdującemu się na przejeździe. Zgodnie jednak z regułą wykładni a contrario, rowerzysta nie znajdujący się na przejeździe pierwszeństwa nie ma. A skoro nie ma, to musi go ustąpić innym użytkownikom ruchu (pojazdom poruszającym się po jezdni). Każde więc zachowanie rowerzysty skutkujące reakcjami opisanymi w art. 2 ust. 23 (Prd), tj. zmuszenie innego użytkownika ruchu do zmiany kierunku lub pasa ruchu albo istotnej zmiany prędkości, będzie jego wykroczeniem. Przecież obowiązek ustąpienia pierwszeństwa przejazdu przez miejsce potencjalnie kolizyjne jest ustalany przed krzyżowaniem się kierunków ruchu (art. 25:  „Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania…”), a nie w trakcie. To nie zasada „kto pierwszy ten lepszy”, a taką interpretację przytaczają nieprofesjonalne media. Poniekąd wynika ona również z typowych pytań ze szkoleń w stylu „Który pojazd przejedzie jako pierwszy?” Skoro obowiązek ustąpienia pierwszeństwa rowerzyście znajdującemu się na PDR pojawia się – zgodnie z wymogiem ustawy – gdy znajduje się on na przejeździe, to nie istnieje on gdy rowerzysta nie wjechał na przejazd. Nie oznacza to jednak, że kierujący nie ma obowiązku reagowania gdy widzi rozpędzonego rowerzystę, z którego zachowania wynika, iż nie zastosuje się do przepisów, ponieważ każda osoba jest obowiązana do przeciwdziałania zagrożeniu (art. 3 w zw. z art. 4 Prd). Wówczas nie będzie już mowy o obowiązku ustąpienia pierwszeństwa, ale o podjęciu manewrów obronnych. W zasadzie tyle wystarczy, aby jednoznacznie określić pierwszeństwo na przejeździe dla rowerzystów.

Braki w przepisach

Warto również zauważyć podobieństwo – ba!, identyczność – omawianego przepisu z przepisem regulującym pierwszeństwo pieszych ale w stosunku do tramwaju:

art. 27 ust. 1art. 26 ust. 1a
Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, znajdującym się na przejeździe.Kierujący tramwajem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu.
Tab. 1. Porównanie przepisów

Jak to jest więc możliwe, że pieszy nie ma pierwszeństwa przed tramwajem wchodząc na przejście dla pieszych, a rowerzysta miałby mieć pierwszeństwo wjechania na przejazd – i to zarówno przed pojazdem kołowym, jak i tramwajem? (art. 27 przecież nie rozróżnia pojazdu poruszającego się po jezdni jak czyni to art. 26). A owe różnice w interpretacji takiego samego zapisu są głoszone nawet przez osoby uznawane jako eksperci bezpieczeństwa ruchu drogowego. Czy motorniczy może nie zwracać uwagi na osoby mogące rozpocząć wchodzenie na przejście ale musi na rowerzystów, których z racji ich większej prędkości i ukształtowania przebiegu DDR, może nawet nie widzieć w obszarze kilku metrów przed przejazdem, co z konstrukcji przepisów wywodzą niektórzy rowerzyści? Przecież tak nie jest, choćby w związku z wymogiem zachowania szczególnej ostrożności, który nie reguluje kwestii pierwszeństwa, ale nakazuje prawidłową percepcję sytuacji pozwalającą na niezwłoczne reagowanie na zmieniające się warunki ruchu. Nie oznacza to jednak obowiązku czynienia rzeczy niemożliwych, a zatem nie zawsze szczególna ostrożność pozwoli na uniknięcie zdarzenia. Warto dodać, że zarówno w orzecznictwie, jak i piśmiennictwie, trwają spory dotyczące tego, czy kierujący tramwajem, a także autobusem, mają dążyć do uniknięcia zderzenia/potrącenia, czy też ważyć dobro biorąc pod uwagę bezpieczeństwo pasażerów. R. A. Stefański, a także P. Krzemień [Krzemień, P. Regulacje…] twierdzą, że na owo ważenie dobra kierujący najzwyczajniej nie ma czasu i powinien działać w celu uniknięcia kolizji/wypadku, ponieważ nie do kierującego należy ważenie dóbr. Przeciwny pogląd prezentuje R. Zahorski.

Zakaz wjazdu bezpośrednio przed pojazd

Powróćmy do usunięcia zapisu o „zakazie wtargnięcia”, który to istnieje w przepisach dla pieszych, a dla rowerzystów został usunięty. Jak wiadomo (cytowany [Krzemień P., Wtargnięcie…], a także [Unarski J., Wypadki…], oraz [Unarski J., O szczególnej…]) wtargnięcie można określić jako takie wejście (wjechanie), które prawidłowo reagującego kierującego zmusi do gwałtownego i intensywnego hamowania z intensywnością przekraczającą połowę maksymalnych możliwości w danych warunkach drogowych. Przepis wyrażony w art. 14 wyraźnie zabrania pieszemu wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd. Ale wypisanie czynności zabronionych wskazuje, że inne czynności – nie wskazane jako zabronione – są dozwolone. Oznacza to, że pomimo iż pieszy również nie ma pierwszeństwa nie wchodząc na przejście, to w zestawianiu z definicją ustąpienia pierwszeństwa może na nie wejść w taki sposób, że zmusi innego uczestnika ruchu (np. jadącego jezdnią) do istotnej zmiany prędkości, co przecież w innym wypadku (poza przejściem dla pieszych) byłoby nieustąpieniem pierwszeństwa. Wystarczy tylko, aby kierujący był w stanie odpowiednio i bezpiecznie zareagować (wg przytoczonej reguły 50% intensywności hamowania).

Jak już wspomniałem usunięcie zakazu wjazdu na przejazd bezpośrednio przed jadący pojazd nie wolno traktować jako błąd, a wyraźną intencję ustawodawcy. Pozostawienie tego przepisu dawałoby takie same uprawnienia i ograniczenia rowerzyście wjeżdżającemu na przejazd jakie ma pieszy. Tak jednak nie jest, gdyż rowerzysta nie tylko nie może wtargnąć na przejazd (cel art. 3 Prd), ale w ogóle nie może na niego wjeżdżać, jeżeli spowoduje to zachowanie innych użytkowników ruchu opisane we wspomnianym już artykule 2 ust. 23, bo jako wjeżdżający nie ma jeszcze pierwszeństwa. Rowerzysta wjeżdżając na przejazd w sposób zmuszający jadących jezdnią do istotnej zmiany prędkości de facto nie ustępuje im pierwszeństwa przejazdu. Zakazu wtargnięcia nie ma również włączający się do ruchu, to jednak nieracjonalnym byłoby przyjęcie, że skoro tak – to można wjechać bezpośrednio przed inny pojazd. Wypada jeszcze odnieść się do uchylonej już [Rozporządzenie MIoSWiA, Zmieniające…] dyspozycji (niestety do tej pory nie opublikowano tekstu jednolitego) § 47 ust. 4 Rozporządzenia [Rozporządzenie MIoSWiA, W sprawie…] w sprawie znaków i sygnałów drogowych dotyczącego znaków D-6a (przejazd dla rowerzystów) i D-6b (przejście dla pieszych i przejazd dla rowerów). Otóż jasne i bezsprzeczne jest, że obydwa te znaki nakazywały:

zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających”.

Przez wielu zapis ten był interpretowany, jakoby nienarażenie na niebezpieczeństwo oznaczało ustąpienie pierwszeństwa. Jak już wspomniałem, w stosunku do osób nieprzestrzegających przepisów należy podjąć działania obronne, jednak nie wynika to z ich pierwszeństwa, lecz z dyspozycji art. 3 i 4 Prd. Do tożsamych wniosków doszli także R. A. Stefański [Stefański R. A., Obowiązki…] i P. Krzemień [Krzemień P., Fakultatywny…], konkludując, że pierwszeństwo pieszego jest względne, tj. warunkowane prawidłowym postępowaniem . Analogicznie należy rozpatrywać pierwszeństwo zarówno rowerzystów jak innych kierujących, co w praktyce jest czynione, bo jak wynika z literatury dotyczącej rekonstrukcji wypadków drogowych, zawsze bada się możliwość uniknięcia zdarzenia przez wszystkich aktywnych uczestników ruchu. [Pawelec, K. J., Krzemień, P. (red.), Opiniowanie…] oraz [Wierciński, J., Reza, A. (red.), Wypadki….]. Co więcej, wyraźnie należy podkreślić kolejny raz, że powinność ustąpienia pierwszeństwa przez kierującego informowanego znakiem o przejeździe jest ograniczone do uczestników ruchu znajdujących się na przejeździe, nie zaś na niego wjeżdżających, ponieważ podobnie jak było przed nowelizacją w sprawie pierwszeństwa pieszych, treść zamieszczona w Rozporządzeniu przekraczała delegację ustawową. Przyznał to sam ustawodawca – odnośnie pieszych – w uzasadnieniu przedłożenia rządowego, co było konsekwencją także wykładni R. A. Stefańskiego, iż surowszy wymóg rozporządzenia nie obowiązywał. Warto przypomnieć, że ustawodawca zarówno w ustawie Prawo o ruchu drogowym, jak i w Rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych niezamiennie używa/ł określeń „zbliżający się” (np. D-5 „pierwszeństwo na zwężonym odcinku jazdy”), „wchodzący”, „znajdujący się”. Bezwzględnie należy więc uznać, że wyrażenie te nie są tożsame i „zbliżający się” oznacza co innego niż „wjeżdżający”. Nie ma to już większego znaczenia, gdyż omawiany ust. 4 § 47 został uchylony w całości. Nietrudno zauważyć, że zapisane w nim obowiązki wynikają z innych przepisów (Prd – art. 3, 4, 26 i 27).

Skrzyżowania dróg a DDR

Skupię się na sytuacji występowania skrzyżowania i pierwszeństwa pojazdu jadącego drogą podporządkowaną względem jadącego DDR biegnącą wzdłuż drogi z pierwszeństwem.

Kolejny temat dotyczy domniemanego przez wielu pierwszeństwa rowerzystów jadących drogą dla rowerów (DDR) biegnącą wzdłuż drogi z pierwszeństwem. Poza omawianym wcześniej artykułem 27.1 przypomnijmy sobie jednak na początku pozostałe przepisy pierwszeństwo na przecięciach się kierunków ruchu z rowerzystami (art. 27.1a):

Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, jadącym na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla pieszych i rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.

Art. 27.3:

Kierujący pojazdem, przejeżdżając przez drogę dla pieszych i rowerów lub drogę dla rowerów, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch.

Zgodnie z tymi przepisami skręcając z drogi należy ustąpić pierwszeństwa rowerzystom jadącym na wprost drogą, z której zamierzamy skręcić. Ten przepis nie budzi żadnych wątpliwości: pierwszeństwo jadącego na wprost rowerzysty jest bezdyskusyjne, gdyż przepis 27.1a daje mu pierwszeństwo, gdy jest jeszcze na drodze dla rowerów (a nie dopiero na PDR) – jeżeli skręcamy na skrzyżowaniu, oraz w każdym innym przypadku (art. 27.3), gdy skręcając przetniemy DDR (np. zjazd na parking lub do posesji). Zupełnie nieistotne przy tym jest, czy pojazdy poruszają się drogą z pierwszeństwem czy nie.

Panuje jednak pogląd, że jeżeli poruszamy się drogą dla rowerów biegnącą wzdłuż drogi z pierwszeństwem, to drogi podporządkowane do takiej drogi są podporządkowane również do przejazdów dla rowerów. Jak już wcześniej wyjaśniałem pierwszeństwo na przejeździe dla rowerów jest określone art. 27.1, który opisuje je w sposób kompletny i nie dopuszcza wyjątków, poza tym określonym art. 27.1a. Oczywiście nie wolno zapominać, że sama ustawa Prd dopuszcza stosowanie znaków i sygnałów drogowych będących nawet w sprzeczności z nią samą (art. 5). Co więcej, Rozporządzenie o znakach i sygnałach pozwala na stosowanie tak znaku A-7 jak i B-20 nie tylko na skrzyżowaniach ale również w innych miejscach przecięcia się kierunków ruchu, a tymi niewątpliwie są przejazdy dla rowerów (§ 5 ust. 5 i  § 21 ust. 1). Wydaje się więc, że również droga dla rowerów – zarówno biegnąc wzdłuż drogi z pierwszeństwem jak i w innym miejscu – może mieć pierwszeństwo. Jednak czy z taką sytuacją mamy do czynienia na skrzyżowaniu?

Zgodnie z definicją drogi dla rowerów (art. 2 ust. 5 Prd), ta stanowi „drogę lub część drogi niebędącą jezdnią, (…), przeznaczoną do ruchu rowerów, (…)”. Droga dla rowerów kończy i zaczyna się zatem na krawędzi jezdni. Aby kontynuować jazdę należy albo włączyć się do ruchu albo wjechać na przejazd dla rowerów, jeżeli ten został wyznaczony. Czyli przejazd dla rowerów jest częścią jezdni, ale jezdni tej drogi, przez którą został wyznaczony. Nieprawdą jest, że droga dla rowerów kontynuuje bieg przez jezdnię. Przejeżdżając przez przejazd nie poruszamy się żadną częścią drogi z pierwszeństwem, ale częścią drogi będącą drogą podporządkowaną! A więc jak można mówić o pierwszeństwie wynikającym z jazdy inną drogą, niż ta z pierwszeństwem?

Z pomocą przychodzi art. 49 Prd, w którym ustawodawca wyraźnie rozróżnił zatrzymanie się na skrzyżowaniu (ust. 1 pkt 1) od zatrzymania na przejściu dla pieszych lub przejeździe dla rowerów (ust. 1 pkt 2). Niewątpliwie potwierdza to, że przejazd dla rowerów i przejście dla pieszych nie tworzą skrzyżowania z jezdnią. Tym samym – choć kierowcy nie wolno wjechać na skrzyżowanie, jeżeli nie będzie mógł z niego zjechać (art. 25.4 Prd), to jednak wolno mu wjechać zarówno na przejście dla pieszych, jak i przejazd dla rowerów zatrzymując się tam – pod warunkiem, że to zatrzymanie wynika z warunków ruchu (czyli np. konieczności ustąpienia pierwszeństwa pojazdom jadącym drogą z pierwszeństwem – art. 49 ust. 4 Prd).

Skoro zatem PDR nie stanowi skrzyżowania z jezdnią, to znaki regulujące pierwszeństwo na skrzyżowaniu nie dotyczą tych części, które go nie tworzą (podobnie jak np. w przypadku wjazd na parking zlokalizowany w obrębie skrzyżowania).

Jak wspomniałem, dopuszczalne jest stosowanie znaków A-7 i B-20 również poza skrzyżowaniami. Wydawać by się mogło więc, że można tak oznakować przejazd (i to niezależnie, czy biegnący jako kontynuacja drogi dla rowerów przy drodze z pierwszeństwem, czy też w oddaleniu od niej), aby zmienić pierwszeństwo i dać je jadącym drogą dla rowerów. I o ile pojazdy jadące jezdnią zostaną powiadomione o konieczności ustąpienia pierwszeństwa, to nie jest możliwe danie tego pierwszeństwa jadącym drogą dla rowerów! Zgodnie z dyspozycją znak “D-1” oznacza początek lub kontynuację drogi z pierwszeństwem, a przecież droga dla rowerów kończy się na krawędzi jezdni. Dodatkowo ustawodawca nie przewidział możliwości umieszczenia znaku D-1 w innym miejscu niż przed skrzyżowaniem (a więc np. przed przejazdem dla rowerów – i to niezależnie dla której drogi). Dlatego też dopuszcza się stosowanie znaków A-7 i B-20 samodzielnie (bez znaku D-1) ale tylko na drodze dla rowerów (“Szczegółowe warunki techniczne dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunki ich umieszczania na drogach” art. 2.2.8, B-20 również przed torowiskami) gdyż pierwszeństwo jadących jezdnią wynika z Ustawy (art. 27.1). Przywoływany jest rzekomy dowód, że skoro przed częścią PDR na DDR stoi znak A-7 lub B-20 oznacza, że tam gdzie ich nie ma – pierwszeństwo ma rowerzysta (bo w innym wypadku po co te znaki byłyby ustawione). Tylko zupełnie identycznie jest w przypadku np. wyjazdu ze stacji benzynowej lub parkingu, gdzie brak pierwszeństwa nie wynika ze stojącego znaku A-7 lub B-20 (dlatego na drodze, na którą włącza się wyjeżdżający, nie stawia się znaku D-1), ale z art. 17 (włączenie się do ruchu). Czy bez tych znaków pierwszeństwo wynikałoby z np. art. 25.1?

Zgodnie z powyższym możliwość odwrócenia pierwszeństwa na przejeździe dla rowerów pozostaje pozorna i w świetle obecnie obowiązujących przepisów nie jest możliwa. Jedyna możliwość „skorzystania” z pierwszeństwa jezdni drogi z pierwszeństwem to włączenie drogi dla rowerów w pas dla rowerów, który za skrzyżowaniem ponownie może zostać oddzielony od jezdni.

Warto jeszcze wspomnieć, że droga z pierwszeństwem powinna być oznakowana znakiem D-1 (który w terenie zabudowanym należy powtarzać przed każdym skrzyżowaniem). Znak D-1 może być stawiany tylko z prawej strony (lub z lewej jako powtórzenie). Zatem znak D-1 stojący z lewej strony DDR nie obowiązuje jadących po niej rowerzystów! W dodatku, gdyby został postawiony po prawej stronie DDR, to nie obowiązywałby jadących jezdnią, jeżeli nie zostałby powtórzony po prawej stronie jezdni. Idąc dalej, nawet gdyby został tam ustawiony, to obowiązywałby tylko do końca DDR, a więc do krawędzi jezdni gdzie zamienia się w PDR. Analogicznie sytuacja wygląda z jazdą DDR biegnącą wzdłuż drogi podporządkowanej. Znaki A-7 stojące po prawej stronie jezdni obowiązują tylko jadące po niej pojazdy, ale nie obowiązują jadących DDR mających znak A-7 po lewej stronie. Tym samym skrzyżowanie jezdni jest regulowane przez znaki, ale skrzyżowanie dróg dla rowerów są skrzyżowaniami równorzędnymi.

Krótko podsumowując: możliwe jest stosowanie na drodze dla rowerów znaków A-7 oraz B-20, ale nie jest możliwe udzielenie im pierwszeństwa znakiem D-1.

W oddali od skrzyżowania

Na zakończenie poruszę jeszcze przypadek, gdy przejazd dla rowerów jest w oddaleniu od skrzyżowania. W takim przypadku daje się usłyszeć głosy, że pierwszeństwo wjazdu na PDR wynika z tzw. zasad ogólnych określonych art. 25 Prd.:

„Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany (…) ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony (…)”

Motywowane jest to art. 17 Prd, a dokładnie zapisem:

1. Włączanie się do ruchu następuje (…) przy wjeżdżaniu: (…)

3a) na jezdnię lub pobocze z drogi dla rowerów lub drogi dla pieszych i rowerów, z wyjątkiem wjazdu na przejazd dla rowerów lub pas ruchu dla rowerów;”

Pozwoliło to na utworzenie niezwykle niebezpiecznej interpretacji, że jakoby poruszając się DDR mamy obowiązek ustąpić pierwszeństwa tylko jadącym z prawej strony. Dzięki temu rzekomo uzyskujemy pierwszeństwo przejazdu przez cały przejazd bez zwracania uwagi na kogokolwiek: pojazd z pasa bliższego wjazdu na PDR będący z lewej strony musi nam ustąpić pierwszeństwa (art. 25 ust.1), a pojazd z prawej strony (dalszego pasa) będzie nam je musiał ustąpić bo… jesteśmy już na przejeździe (art.27 ust. 1).

Konflikt przepisów jest jednak pozorny, ponieważ reguła merytoryczna nakazuje przepis ogólny zastąpić przepisem szczególnym, także wobec istnienia art. 5 Prd. Dlatego nie można stosować przepisu opisanego artykułem 25 Prd (jak wcześniej podkreśliłem, tzw.  „zasad ogólnych”) ale tylko szczególny – tj. art. 27.1 w zw. z art. 5 – określającego pierwszeństwo na przejeździe dla rowerzystów, tym bardziej, że nie pozostawia on wątpliwości co do pierwszeństwa – zarówno na przejeździe dla rowerzystów (wprost) jak i przed nim (regułą a contrario). W dodatku dochodziłoby do absurdalnej sytuacji, gdy pierwszeństwo w jednym miejscu przecinania się kierunków ruchu wynikało z różnych przepisów – w zależności od tego, z której strony się wjeżdża.

Kierujący pojazdem zbliżający się jezdnią do PDR z lewej strony rowerzysty, a contrario art. 27.1 Prd nie jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa rowerzyście, który jeszcze nie znajduje się na PDR ponieważ przejazd dla rowerów nie tworzy skrzyżowania z jezdnią (czego wymaga art. 25.1), z czego wynika, że ustalenie pierwszeństwa przed przecięciem się kierunków ruchu nie ma w tym wypadku zastosowania. Natomiast gdy rowerzysta wjedzie na przejazd, inny kierujący nadjeżdżający jezdnią z prawej strony rowerzysty i tak musi mu ustąpić pierwszeństwa w oparciu o art. 27.1, niezależnie od istnienia art. 25.1, dotyczącego skrzyżowania, a nie PDR, który skrzyżowania z jezdnią nie tworzy. Próba zastosowania w takiej sytuacji art. 25.1 przez rowerzystów, stanowi usiłowanie rozszerzenia obowiązków kierującego zbliżającego się jezdnią do PDR, wynikających z art. 27.1 i objęcie nimi rowerzystów zbliżających się do PDR, co nie znajduje uzasadnienia w ustawie.

Gdyby uznać, że pierwszeństwo rowerzysty na PDR wynika z art. 25.1 Prd, to rowerzysta dojeżdżając do PDR musiałby ustąpić pierwszeństwa pojazdom jadącym po jezdni z jego prawej strony – zanim w ogóle wjedzie na przejazd, a nie tak jak sobie to obecnie tłumaczą niektórzy rowerzyści, iż pojazdy jadące z lewej strony rowerzysty muszą im ustąpić pierwszeństwa (wg. art. 25.1), a pierwszeństwo przed pojazdami z prawej mają z uwagi na to, że na przejazd już wjechali (art. 27.1). Więc tłumaczą sobie, że de facto mają pierwszeństwo przed pojazdami z obu stron PDR. Jak już wspomniano pierwszeństwo wg art. 25.1 ustalane jest już w trakcie zbliżania się pojazdów do miejsca przecięcia się kierunków ruchu w jednej konkretnej chwili, a nie w różnych chwilach. Innymi słowy nie można wybrać sobie jednej części przepisu i łączyć jej z częścią innego przepisu, gdy mamy jedną sytuację drogową.

Można przytoczyć sytuację na zwykłym małym skrzyżowaniu dwóch jezdni, gdzie pojazd nie może wjechać w ogóle na skrzyżowanie, jeżeli jego kierujący ma ustąpić pierwszeństwo pojazdom jadącym z prawej strony, a porównując to ze stanowiskiem części rowerzystów mógłby wjechać przecież do połowy skrzyżowania – blokując przejazd pojazdom jadącym z jego z lewej strony przed którymi ma pierwszeństwo.

Przyczyna zamieszania

Nie sposób nie zastanawiać się nad źródłem takiego stanu rzeczy. Można zauważyć, że część przepisów nie budzi w ogóle wątpliwości: są to pierwszeństwo rowerzysty na przejeździe oraz pierwszeństwo rowerzysty, jeżeli jadący jezdnią skręca z drogi i przecina tor ruchu rowerzyście, który po tej drodze się porusza, nie zaś po tej, w którą skręcanie nastąpi. Nietrudno zatem zauważyć, że kontrowersje budzą tylko te przepisy, które nie dają pierwszeństwa rowerzyście. Należy wyraźnie zaznaczyć, że intencją ustawodawcy było (i jest) zwiększenie bezpieczeństwa tzw. niechronionych użytkowników ruchu, a nie odebranie im świadomości bycia nimi i nadanie pierwszeństwa. Już obecnie widać, że głosy części lobby rowerowego tak naprawdę działają dokładnie wbrew ich własnym interesom: nawołuje się do lekceważenia przepisów tworząc nie poparte przepisami interpretacje, wpychające nieświadomych rowerzystów pod koła samochodów. Zastanawiające jest to, że nawet oni kłócą się między sobą skąd, to ich rzekome pierwszeństwo na PDR wynika (jedni twierdzą, że ze znaków, inni że z bycia po prawej stronie, itp). Niestety luka spowodowana brakiem kształcenia (lub niewystarczającym) jest uzupełniana wyszukiwaniem wiedzy gdzie indziej, a gdzie ją znajdzie rowerzysta, jeśli nie na forach im poświęconych, a przepełnionych wadliwymi interpretacjami?

Drugim problemem jest bezmyślne powtarzanie tej „niewiedzy” przez dziennikarzy – w tym motoryzacyjnych – bez jakiejkolwiek weryfikacji. Napędza to koło bezmyślności, bo skoro gdzieś ktoś to napisał, potem powtórzył, to w końcu można będzie nawet zacytować… I tak w kółko. Niestety, pomimo istnienia przepisów regulujących pierwszeństwo rowerzystów, ciągle słyszy się, że są one nieciągłe i należy je uzupełnić. Z pewnością nie sprzyja to zaufaniu do prawa. Przecież niedozwolone jest interpretowanie przepisów w sposób, który powodowałby powstawanie luk, a jakże często da się słyszeć, że przepisy dotyczące rowerzystów są „dziurawe”. Jeżeli więc ktoś tak twierdzi, prawdopodobnie wysnuwa nieprawidłowe wnioski.

Na domiar złego pozostają liczne wyroki sądów, które w przeważającej większości orzekają na korzyść rowerzystów. Nawet tam, gdzie wydaje się, że jedynym sprawcą jest rowerzysta, potrafią w uzasadnieniu obarczać kierowcę, że winien jest reagować na wjeżdżających na przejazd, a nawet na zbliżających się. Ale o jakim wjeżdżającym może być mowa, jeżeli rowerzysta wjechał w bok pojazdu? Czy w momencie, gdy kierowca wjeżdżał na przejazd, rowerzysta zatem „znajdował się na przejeździe”, czy „wjeżdżał na przejazd”, bo przecież tylko do tych dwóch sytuacji odwoływał się [wykraczając poza delegację ustawową] znak D-6a, D-6b. Nakaz taki – wskazany przez sąd – nie znajdował więc odzwierciedlenia w legalnych przepisach, bo sędziowie korzystali z regulacji przekraczającej delegację ustawową. Było to promowanie wizerunku nieświadomego użytkownika drogi, ale zobaczymy, jak będzie teraz po usunięciu wadliwego zapisu Rozporządzenia. Faktu bycia niechronionym uczestnikiem ruchu nie można wykorzystywać do nieustępowania lub wymuszania pierwszeństwa [Nieustąpienie pierwszeństwa nie stanowi jego wymuszenia. Wbrew mowie potocznej, wymuszeniem pierwszeństwa literatura fachowa nazywa egzekwowanie go na siłę, gdy inny uczestnik ruchu nam go nie udziela.]. Czy niektóre sądy pozostają pod wpływem lobby rowerowego? Nie wiem, natomiast co można myśleć o działaniach Policji i jej prewencji: ile mandatów zostało nałożonych na rowerzystów faktycznie popełniających wykroczenia podczas wjeżdżania na PDR? Nie badam tego, pozostawiam jako pytanie retoryczne.

Jak więc udowadniam w tym opracowaniu – w obecnie obowiązujących przepisach brak jest luk dotyczących interakcji jadących jezdnią, drogą dla rowerów oraz tam gdzie kierunki ich ruchu się krzyżują. Pomimo to zastajemy sytuację, w której brak jest spójnej i zgodnej z prawem linii kształcenia (nawet tego „internetowego”), bo jak możliwe, że jeden  „ekspert” mówi coś kompletnie innego niż kolejny, podobnie jak brak ustalonej „linii orzeczniczej” stosowanej przez sądy, itd.  Każdy ekspert zajmujący się tematyką brd powinien wspierać dążenia do jednolitego orzecznictwa dotyczącego zasad pierwszeństwa z korzyścią dla wszystkich użytkowników ruchu.

Bibliografia

  1. Krzemień, P. (2023). Wtargnięcie na jezdnię. Czym jest i jak mu zapobiegać? Strefa BRD, pobrano z: https://strefabrd.pl/2023/09/13/wtargniecie-na-jezdnie-czym-jest-i-jak-mu-zapobiegac/
  2. Krzemień, P. (2022). Fakultatywny obowiązek zmniejszenia prędkości przed przejściem dla pieszych w kontekście zakazu wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd. Paragraf na Drodze, 1, 21–42.
  3. Krzemień P. (2016). Regulacje ruchu drogowego i ich wpływ na zachowania kierowców – zaufanie do prawa. Lektury elektroniczne Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, pobrano z: http://www.zielona-gora.po.gov.pl/magazyn/upload/lektury_elektroniczne/2016-zaufanie-do-prawa-pk.pdf i podane tam piśmiennictwo.
  4. Pawelec, K. J., Krzemień, P., red. (2023), Opiniowanie w sprawach przestępstw i wykroczeń drogowych, Warszawa: Wolters Kluwer.
  5. Rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 12 października 2021 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych Dz. U., poz. 2056: https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20210002065/O/D20212065.pdf
  6. Rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz. U. z 2019 r. poz. 2310, z późn. zm.).
  7. Stefański, R. A. (2022). Obowiązki kierujących pojazdami i pieszych przechodzących przez przejście dla pieszych po nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Paragraf na Drodze, 1, 7–19.
  8. Unarski, J. (2016). Wypadki na przejściach dla pieszych – niektóre problemy opiniodawcze. Paragraf na Drodze, 9, 26-36.
  9. Unarski, J. (2005). O szczególnej ostrożności przed i na przejściach dla pieszych. Paragraf na Drodze, 6, 58-67.
  10. Wierciński, J., Reza, A. (red.), (2012). Wypadki drogowe. Vademecum biegłego sądowego. IES