Pieszy „wchodzący” – zgodne wykładnie: prof. M. Matczaka, glosa mec. W. Matejko i wykład mec. T. Wolfowicza

Większość mediów ma zwyczaj forsować jednostronny przekaz dotyczący interpretacji pojęcia „pieszego wchodzącego” na przejście dla pieszych. Powielają one wykładnię rozszerzającą zaprezentowaną pierwotnie przez M. Małeckiego. Tymczasem wykładnie przeciwne są „zatajane”. Czyżby dlatego, że dwa projekty dotyczące większego rozszerzenia pierwszeństwa pieszych, jako sprzeczne z brzmieniem Konwencji Wiedeńskiej, zostały wyrzucone do sejmowej niszczarki?

Interpretacja oczywistego brzmienia przepisów zawartych w art. 13 i 26 Prd do dziś budzi niezrozumiałe kontrowersje. Znamienne jest to, że nie rodziła problemów od czasu ratyfikowania przez Polskę w latach 80. Konwencji Wiedeńskiej o ruchu drogowym, która ma pierwszeństwo przed ustawą krajową. Redaktor Marcin Łobodziński [Łobodziński, Pierwszeństwo…] już w kwietniu 2021 r. sygnalizował problem interpretacyjny, który błyskawicznie rozwiązał prof. dr hab. Marcin Matczak – polski prawnik, radca prawny, profesor nauk społecznych w dyscyplinie nauki prawne, specjalista w zakresie teorii i filozofii prawa, profesor na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, komentator i ekspert ds. konstytucyjnych, specjalista interpretacji prawniczej i sądowego stosowania prawa [Łobodziński, Pierwszeństwo…]. Co ważne, red. Łobodziński stwierdził, że inni pytani przez niego prawnicy odmówili odpowiedzi na pytania jak interpretować pojęcie pieszego „wchodzącego”. Budzi to zdziwienie, albowiem zasady wykładni prawa powinny być dla prawników podstawą, dokładnie tak jak dla inżyniera układ żelazo-węgiel, zaś dla osób badających wypadki drogowe analiza czasowo-przestrzenna. Sam Redaktor dodał, że pieszy staje się wchodzącym zanim znajdzie się na przejściu. Byłoby to stwierdzenie poprawne gdyby red. dodał zwrot „w całości” (znajdzie się na przejściu dla pieszych, dalej pdp). Tym właśnie odróżnia się pieszy znajdujący się na przejściu od wchodzącego na nie – wchodzący jest na nim tylko w części.

Prof. M. Matczak tłumaczy zasady wykładni

„W interpretacji prawa słowa nie zdefiniowane przez prawodawcę tłumaczy się tak, jak są one rozumiane w naszym języku codziennym – wyjaśnia prof. dr hab. Marcin Matczak. – Właściwie wszystkie znaczenia słowa „wchodzić” wiążą się w naszym języku z przekraczaniem jakiejś granicy i wkraczaniem w nową przestrzeń, np. „wchodzić do domu”, ale i „wchodzić w nowy etap życia”. Podobnie jest z „wchodzeniem” na przejście dla pieszych, które dodatkowo w omawianych przepisach jest zestawione ze słowem „przechodzenie” – precyzuje.”

Należy wyjaśnić, że Profesor mówi o prymacie wykładni językowej, potocznej, o ile nie stworzono w ustawie definicji legalnej danego pojęcia – a nie stworzono. Następnie M. Matczak odniósł się do zakazu wykładni homonimicznej i synonimicznej, czyli kolejnych dyrektyw wykładni prawa:

„Inna zasada interpretacji mówi, że dwa różne słowa muszą mieć inne znaczenie – wyjaśnia dalej ekspert. – W efekcie więc „wchodzenie na przejście” to przekraczanie granicy przejścia dla pieszych, ale jeszcze nie przechodzenie. W ten sposób prawodawca chciał rozszerzyć zasadę pierwszeństwa pieszego, aby ta odnosiła się do niego nie tylko wtedy, gdy na przejściu jest, ale także wtedy, gdy przekracza granicę oddzielającą przejście od chodnika czy pobocza drogi.”

Dalej prof. Matczak wspomina o mogących wystąpić trudnościach w analizie konkretnego przypadku i o tym, że można byłoby lepiej zabezpieczyć pieszego, a dla własnego bezpieczeństwa (jako kierującego) przyjąć, że wchodzenie rozpoczyna się nieco wcześniej. Jasno jednak wskazuje, że sądy są obowiązane do właściwej wykładni prawa – takiej jakiej zasady podał wcześniej, której sam oczekuje i się spodziewa (dop. red.)

„Oczywiście czasami trudne może być stwierdzenie, kiedy „wchodzenie” się zaczyna – potwierdza moje wątpliwości prof. Marcin Matczak. (wtr. M. Łobodziński) – Dla bezpieczeństwa fizycznego przechodnia i dla swojego bezpieczeństwa prawnego lepiej założyć, że „wchodzenie” zaczyna się w momencie zbliżenia się pieszego do granicy przejścia, nawet jeśli jeszcze jej nie przekracza. Gdyby – nie daj Boże – doszło do kolizji, zasady odpowiedzialności kierowcy powodują jednak, że sądy będą najprawdopodobniej przyjmować ścisłe rozumienie „wchodzenia”, a więc przekraczania granicy między chodnikiem a przejściem – dodaje.

Czy wcześniejsze uznanie pierwszeństwa pieszego, także przecież przez samego pieszego jeśli będzie o tym przekonany, jest zasadne, to można dyskutować, albowiem badania amerykańskie z lat 70. jasno wskazały, że rozszerzanie pierwszeństwa skutkuje brakiem zachowania szczególnej ostrożności przez znaczną liczbę pieszych, co prowadzi do wejść bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd i ok. 100% wzrost liczby wypadków [Kusio i in., Sugerowane…]. Piesi niestety zaczynają traktować przejście jak przedłużenie chodnika. Nawet zwykła obserwacja ruchu drogowego po zmianach prawa wskazuje, że gro pieszych stało się zdecydowanie mniej ostrożnych, zaś kierujący reagujący zapobiegawczo i, w sensie prawnym, nadmiarowo „ratują” wiele niebezpiecznych sytuacji. Ciekawy jest fakt, że ustawodawca dość szybko, w kolejnych zmianach, wprowadził tzw. przejścia sugerowane, na których piesi ani wchodząc, ani przekraczając je, w ogóle pierwszeństwa nie mają. W teorii mają one wypierać nadmiar przejść dla pieszych – na wzór rozwiązań niemieckich. Zagadnienie to szerzej opisano w pracy [Krzemień, Znaczenie…] zaś cały przebieg procesu legislacyjnego i wielokrotnie wyrażane stanowisko autorów (Ministerstwo Infrastruktury) uchwalonego projektu w pracy [Krzemień, Pierwszeństwo…]. Brak tej wiedzy, o niebezpiecznych zachowaniach pieszych przekonanych o fikcyjnym pierwszeństwie na chodniku, prawnikowi, który był pytany niejako ad hoc, oczywiście można „wybaczyć” zwłaszcza, że prof. wypowiadał się przed wejściem w życie zmiany ustawy. Trudno jednak przemilczeć późniejsze opracowania naukowe [Stefański, Obowiązki…], [Małecki, Pierwszeństwo…], które winny być poprzedzone dogłębną analizą zagadnienia, a przede wszystkim uwzględniać wspomniane dyrektywy wykładni, które zakazują interpretacji rozszerzającej i prawotwórczej przepisów o represyjnym charakterze – jeśli dojdzie do zdarzenia drogowego lub wykroczenia.

Glosa krytyczna mec. W. Matejko zgodna z wykładnią prof. M. Matczaka

Pogląd P. Krzemienia całkowicie poparł W. Matejko [Matejko, Nieustąpienie…] opierający się na wykładni takiej jak prezentowana przez prof. M. Matczaka, eksponując dodatkowo kwestie konstytucyjne.

Nie sposób także wspomnieć, że póki co, jeden znany nam wyrok [Matejko, Nieustąpienie…], choć nie dotyczący zdarzenia drogowego jest całkowicie niezgodny z zasadami wykładni opisanymi przez Profesora Matczaka. Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim, w osobie sędziego Rafała Nalepy powielającego argumentację M. Małeckiego, uznał bowiem, że pierwszeństwo nabyła piesza stojąca przed przejściem dla pieszych, a zatem poszedł jeszcze o krok dalej, gdyż mowa o osobie nie przemieszczającej się… Dr hab. M. Małecki wysnuł tezy polegające na uznaniu pierwszeństwa pieszego, manifestującego zamiar skorzystania z przejścia w sposób obiektywnie rozpoznawalny dla kierującego, w praktyce bez względu na to czy stoi czy się przemieszcza i w jakiej odległości od przejścia się znajduje (podaje odległość nawet 5 m). Tu warto wspomnieć, że projekty zakładające nadanie pierwszeństwa osobie oczekującej i mającej zamiar przejść zostały odrzucone podczas prac sejmowych, zaś wiodącym stał się projekt rządowy mówiący o pieszym „wchodzącym”. Podczas prac sejmowych mówiono o tym, że nie chodzi o pieszego zbliżającego się do przejścia. Wzorowanie się na prawie niemieckim nie ma uzasadnienia, albowiem tam pierwszeństwo ma pieszy mający zamiar przejść, zaś tradycyjnych zebr jest mało, a na pozostałych przejściach piesi nie mają pierwszeństwa. Wyrok ten doczekał się słusznej krytyki w postaci glosy W. Matejko [Matejko, Nieustąpienie…]. Autor ten zarzucił wyrokowi naruszenie podstawowych konstytucyjnych zasad wykładni prawa co do przepisów, z których wywodzić można skutki represyjne (w powiązaniu z k.k. i k.w). Stwierdził między innymi:

„(…) wykładnia taka stanowi przykład wykładni kreatywnej, która dodaje do treści normy prawnej elementy niezawarte i niewynikające z treści przepisu, a w konsekwencji prowadzi do wyraźnego naruszenia zasady nulla contraventio sine lege, poprzez dopuszczenie do karania kierujących pojazdami za zachowanie, które nie stanowi złamania zakazów lub nakazów zawartych w Prawie o ruchu drogowym.

Analizę oparto w szczególności na wykładni literalnej przepisów i zasadzie ścisłej wykładni przepisów represyjnych. Zasada ta ma znaczenie fundamentalne i stanowi nie tylko podstawową regułę wykładni jakichkolwiek przepisów represyjnych, ale również jedną z podstawowych zasad funkcjonowania systemu prawnego w demokratycznym państwie prawa. Ugruntowana jest zarówno w Konstytucji RP (art. 42 ust. 1)10 jak również aktach międzynarodowej ochrony praw człowieka. Obowiązywanie zasady nullum crimen sine lege w prawie wykroczeń potwierdził Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 8.07.2003 r.: „Należy przyjąć, że zakres stosowania art. 42 Konstytucji obejmuje nie tylko odpowiedzialność karną w ścisłym tego słowa znaczeniu, a więc odpowiedzialność za przestępstwa, ale również inne formy odpowiedzialności prawnej związane z wymierzaniem kar wobec jednostki. Przedstawione zasady konstytucyjne obejmują różne dziedziny prawa represyjnego, w tym m.in. prawo wykroczeń” Nie powinno budzić wątpliwości, że oczekiwanie na wejście, a tym bardziej „każde zachowanie pieszego zdradzające zamiar wejścia na przejście” nie mieści się w językowym znaczeniu pojęcia „wchodzenia na przejście”. Jeżeli więc, zgodnie z art. 26 ust. 1 p.r.d. kierujący pojazdem obowiązany jest ustąpić pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na przejście, to nie można z tego wywodzić, że ma również obowiązek ustąpienia pierwszeństwa pieszemu oczekującemu na możliwość wejścia lub zbliżającemu się do przejścia. Stanowiłoby to dodanie, pod pozorem dokonywania wykładni, do przepisów art. 13 ust. 1a i art. 26 ust. 1 p.r.d. nowej treści normy prawnej. Byłoby to, jak zasadnie stwierdził Sąd Najwyższy w uchwale z 11.01.1999 r., wkroczenie w kompetencje władzy ustawodawczej, do czego żaden sąd nie jest uprawniony. Taka wykładnia art. 97 k.w. (jak również art. 86b § 1 pkt 1 k.w.) w zw. z art. 26 ust. 1 p.r.d. stanowi więc niedozwoloną wykładnię rozszerzającą, prowadzącą do uznania za wykroczenie czynu, który nie jest zabroniony pod groźbą kary przez ustawę, a zatem rażące naruszenie zasady nullum crimen, nulla contraventio sine lege. Żaden bowiem przepis p.r.d. nie przyznaje pierwszeństwa pieszemu oczekującemu na możliwość wejścia na przejście, czy też zamierzającemu wejść na przejście, a jedynie pieszemu wchodzącemu – tym samym nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu oczekującemu lub zamierzającemu wejść na przejście nie może być uznane za wykroczenie i podlegać karze. Nie można zresztą w ogóle mówić o nieustąpieniu pierwszeństwa takiemu pieszemu, gdyż pierwszeństwo mu po prostu nie przysługuje.

Komentowane orzeczenie Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim może stanowić niebezpieczny precedens, którego utrwalenie oznaczałoby przyzwolenie na nakładanie kar na kierujących pojazdami za zachowanie, które w rzeczywistości nie stanowi naruszenia jakiejkolwiek obowiązującej normy prawnej.”

Do uszanowania zakazu wykładni homonimicznej, synonimicznej oraz prawotwórczej i rozszerzającej przepisów o restrykcyjnym charakterze dołącza mec. T. Wolfowicz

W sprawie wypowiedział się, w obszernej formie, dla czasopisma Prawo Drogowe, Mecenas Tadeusz Wolfowicz [Wolfowicz, Pierwszeństwo…], który także skłonił się ku wykładni językowej, tym samym popierając interpretację P. Krzemienia, W. Matejko i M. Matczaka. Z uwagi na obszerność wypowiedzi mec. T. Wolfowicza, przytoczenie piśmiennictwa i profesjonalną formę językową, bez wątpliwości można ją nazwać akademickim wykładem oraz traktować jako pełnej wartości źródło naukowe. Zaprezentować można tylko niektóre wypowiedzi, gdyż całe wystąpienie Mecenasa wymagałoby odrębnego opracowania:

„W trakcie prac Sejmu i Senatu odstąpiono – na szczęście – od przyznania pierwszeństwa pieszemu zbliżającemu się do przejścia czy mającemu zamiar wejścia na przejście, poddając tak proponowane zapisy trafnej krytyce jako sformułowaniom zbyt obszernym, mało precyzyjnym, pojęciowo ogromnie szerokim.

Nowe brzmienie – i to trzeba, proszę Państwa, podkreślić – nowe brzmienie nie daje pierwszeństwa pieszym oczekującym na wejście na jezdnię i mającym zamiar wejść.

Pozostaje, proszę Państwa, kluczowe pojęcie „pieszego wchodzącego na przejście” – a ponieważ ustawa tego nie definiuje, to należy posiłkować się znaczeniem werbalnym, słownikowym, czy potocznym. Pieszy wchodzący na przejście to osoba przekraczająca krawędź jezdni i przejścia. Kanon związany z nowym brzmieniem artykułu 13 powinien być pozostawać moim zdaniem w korelacji także z innymi przepisami, które regulują obowiązki pieszych.

Dlatego, co to znaczy, że pieszy nie ma takiego prawa wchodzenia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd: to znaczy, że przed wejściem na jezdnię powinien dokonać oceny prędkości zbliżającego się pojazdu, a także dystansu, jaki dzieli pieszego i samochód.

To wymaga popularyzacji, takiego mocnego przekazu, że ogromnej części naszej populacji są bądź nieznane, bądź wręcz nieprzyjmowane do wiadomości – no podstawowe informacje o znaczących zależnościach czasowych i dystansowych, które potrzeba wziąć pod uwagę w sytuacjach zagrożenia na drodze. Przecież możliwości pieszego i kierowcy są zupełnie nieporównywalne.

Jeżeli mamy do czynienia z pieszym wchodzącym na pasy przejścia, to przecież faza odpowiedniej obserwacji kierującego powinna nastąpić już wcześniej. Problem, czy on się zbliża do pasów przejścia, czy stoi [w celu pokonania – dop. red.] pasów przejścia – będzie problemem ogromnie trudnym do rozstrzygnięcia i moim zdaniem nie podlegającym rozstrzygnięciu w drodze definicji ustawowej. Nie komplikujmy. Myślę, że trudności jeszcze bardziej by narastały, nie jest potrzebne dalsza nowelizacja czy próby wychodzenia poza brzmienie obecnego ustępu pierwszego artykułu trzynastego.”

Stenogram – P. Przybysz

Należy stwierdzić, że uchwalone zmiany są optymalne z punktu widzenia BRD natomiast jeśli się ktoś z nimi nie zgadza, to drogą do prezentowania niezadowolenia ze zmian w ustawie absolutnie nie może być interpretacja prawotwórcza i rozszerzająca, wykorzystująca zakazaną wykładnię homonimiczną i synonimiczną. Takie podejście byłoby po prostu niesprawiedliwe, wobec formy zawartej w ustawie.

Przeciwna wykładnia dra hab. M. Małeckiego i częściowo przeciwna prof. R. A. Stefańskiego

Oba te opracowania przedkładają wykładnię funkcjonalną nad językową. Dr hab. M. Małecki nie przywołując żadnych źródeł literaturowych odnoszących się do nowych regulacji, a także badań nad zachowaniem pieszych, stwierdził [Małecki, Pierwszeństwo…]:

„W celu ochrony bezpieczeństwa pieszych i lepszej rozpoznawalności ich zachowań z perspektywy kierujących pojazdami, opis ustawowy posługuje się obiektywizującym określeniem „wchodzący”, które zwraca uwagę na zewnętrzne cechy zachowania pieszego: wchodzącym na przejście jest zarówno ten, kto ma zamiar przejść przez przejście, jak i ten, kto – przykładowo – zapatrzył się w telefon i nie widzi, że chodnik, po którym idzie, kończy się przejściem. Obie te osoby, w myśl analizowanych przepisów, korzystają ze wzmocnionej ochrony jako „wchodzący” na przejście. Liczy się bowiem obiektywne odczytanie zachowania pieszego jako zmierzającego do przejścia przez jezdnię.”

W drugim z powyższych przykładów, dotyczącym zapatrzonego w telefon pieszego, M. Małecki utożsamił kwestię pierwszeństwa z art. 4 Prd (dostosowanie zaufania), co nie ma uzasadnienia. Podobnie czyni R. A. Stefański.

„Wchodzenie na przejście, dające pieszemu pierwszeństwo przed pojazdem, rozpoczyna się więc w momencie, gdy zachowanie danej osoby będzie można obiektywnie rozpoznać i potraktować jako zmierzanie do przekroczenia jezdni w obrębie danego przejścia. Jeżeli w klarownej sytuacji na drodze pieszy równym krokiem idzie przed siebie, monitoruje sytuację na drodze i w stałym tempie zbliża się do przejścia, to choćby znajdował się 5 metrów od jezdni nabywa pierwszeństwo przed pojazdami zbliżającymi się do przejścia, które mogą płynnie zredukować prędkość i zatrzymać się przed przejściem.”

W powyższym przykładzie należałoby więc karać pieszego będącego we wspomnianej odległości, gdy korzysta z telefonu w sposób ograniczający percepcję sytuacji drogowej, co dostrzegł prof. Stefański… Jak to tylko wykazać?

„Wchodzenie na przejście nie ogranicza się w praktyce do wykonania jednego kroku, decydującego o tym, że z przestrzeni chodnika pieszy przenosi się jedną nogą w przestrzeń nad obszarem jezdni. Czynność ta nie ogranicza się do jednego ruchu ciała, który trwa ułamek sekundy: pieszy stojący obiema stopami na chodniku lub też idący chodnikiem odrywa i unosi jedną nogę tak, że w kolejnym kroku jest w stanie postawić stopę na jezdni, i dopiero wówczas, od momentu uniesienia nogi, pieszy przez moment „wchodzi” na jezdnię, a w kolejnym kroku jest już osobą „przechodzącą” przez przejście. Takie rozumienie omawianego przepisu pozbawiałoby go sensu ochronnego i było całkowicie niefunkcjonalne.”

Dalej, na końcu pracy, Autor ten stosując wykładnię funkcjonalną twierdzi, że dla bezpieczeństwa pieszych winni być oni traktowani w sposób uprzywilejowany. Niefunkcjonalne jest jednak paraliżowanie ruchu drogowego w rejonach pdp, co obecnie obserwujemy, a także zwiększona liczba kolizji w owych miejscach, o kwestiach wzmożonych zanieczyszczeń środowiska nie wspominając. Ale najbardziej niefunkcjonalne jest coraz mniej odpowiedzialne postępowanie pieszych, które zmusza kierujących do przejmowania odpowiedzialności za ekscesy pieszych. Jak już wspomniano badania amerykańskie z lat 70. jasno wskazały, że rozszerzanie pierwszeństwa skutkuje brakiem zachowania szczególnej ostrożności przez znaczną liczbę pieszych, co prowadzi do wejść bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd i ok. 100% wzrost liczby wypadków [Kusio i in., Sugerowane…]. Mamy więc do czynienia z błędnym pojmowaniem celu. Uprzywilejowanie jakichkolwiek uczestników ruchu nie wynika z art. 3 Prd, albowiem wszyscy jego uczestnicy są w taki sam sposób odpowiedzialni za bezpieczeństwo. Wynika tak również z wykładni prof. R. A. Stefańskiego dotyczącej art. 3 [Stefański, Wprowadzenie…].

M. Małecki w dalszej części pracy powołuje się dodatkowo na wykładnię systematyczną, co jak już stwierdzono w przypadku korzystania z pieszych z telefonów zupełnie nie sprawdza się. Trudno zresztą o systematyzm i spójność wykładni homonimicznej i synonimicznej, gdyż te prowadzą jedynie do wewnętrznych sprzeczności. Czy pieszy zbliżający się do zapór kolejowych manifestujący zamiar przejścia jest już wchodzącym na torowisko – podobnie stojący i oczekujący przed nimi? A oczekujący przed pdp z telefonem przed oczyma? Czy zakaz wchodzenia do wody albo na trawnik oznacza zakaz zbliżania się doń z zamiarem wejścia?

Bardzo podobnej argumentacji, w sensie wykładni funkcjonalnej, używa R. A. Stefański [Stefański, Obowiązki…], z tym, że istotnie ogranicza zakres odległości od pdp wskazany przez M. Małeckiego:

„Ma być blisko przejścia dla pieszych; orientacyjnie może wchodzić w grę odległość w graniach do 1,5 m. Poza tym jego zachowanie musi wskazywać, że rzeczywiście przemieszcza się na przejście dla pieszych i za moment znajdzie się na nim, np. wykonuje kroki, by na nie wejść, ale jeszcze nie postawił na nim nogi.

Zbyt szeroki zakres nadaje się (czyli M. Małecki) temu pojęciu, twierdząc, że wchodzenie na przejście, rozpoczyna się w momencie, gdy zachowanie danej osoby będzie można obiektywnie rozpoznać i potraktować jako zmierzanie do przekroczenia jezdni w obrębie danego przejścia, która może znajdować się nawet 5 metrów od jezdni. Za tak szerokim rozumieniem „wchodzenia” nie przemawia – powołana na uzasadnienie tego poglądu – spójność wykładni tego pojęcia z użytym także w art. 14 pkt 8 p.r.d., według którego zabrania się korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego, m.in. podczas wchodzenia lub przechodzenia przez przejście dla pieszych w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, torowisku lub przejściu dla pieszych.

Argument zaś, że wąskie (tak jak P. Krzemień) rozumienie „wchodzenia” sprawiałoby, że omawiana nowelizacja okazałaby się całkowicie zbędna, gdyż od dawna zakazane jest wchodzenie na jezdnię lub przejście dla pieszych bez upewnienia się, że można bezpiecznie pokonać jezdnię, bez wymuszania pierwszeństwa wobec innych uczestników ruchu, jest o tyle nieprzekonujący, że przy węższym rozumieniu tego pojęcia pozostaje zapewniona ochrona takiemu pieszemu.

R. A. Stefański zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię, która zdaje się potwierdzać, że pieszy oczekujący przed pdp i nieprzemieszczający się, a także ten znajdujący się wg Autora w odległości większej niż 1,5 m lecz przemieszczający się, nie ma pierwszeństwa. Wniosek ten można wywieźć nie tylko z zacytowanej już wypowiedzi, ale także z poniższej.

„Niemniej trafnie w piśmiennictwie podkreśla się, że przestrzeganie obu tych dyrektyw utrudniałoby w warunkach intensywnego ruchu zarówno poruszanie się pojazdów, jak i pieszych, dlatego też słusznie w piśmiennictwie odwołuje się do tzw. zasad kultury drogowej i zaleca wzajemne ustępowanie sobie miejsca.”

Pomimo różnic co do interpretacji samego pojęcia „wchodzącego”, podobny wniosek wysnuł P. Krzemień, z zastrzeżeniem, iż chodzi o partnerstwo w ruchu drogowym nie zaś o kwestie karne i wykroczeniowe, których z kulturą wiązać nie można.

Czyli wchodzenie bezpośrednio przed pojazd należałoby, wg R. A. Stefańskiego, rozumieć inaczej niż wchodzenie na pdp…Profesor także nie dostrzega, że zbytnie rozszerzanie interpretacji prowadzi do bardzo niebezpiecznych zachowań pieszych, przy jednoczesnym niejednokrotnym tamowaniu ruchu pojazdów. Jak już wspomniano badania amerykańskie z lat 70. jasno wskazały, że rozszerzanie pierwszeństwa skutkuje brakiem zachowania szczególnej ostrożności przez znaczną liczbę pieszych, co prowadzi do wejść bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd i ok. 100% wzrost liczby wypadków [Kusio i in., Sugerowane…]. Mamy więc do czynienia z błędnym pojmowaniem celu. Co zaskakujące stwierdza, że przy węższym rozumieniu pojęcia, z którym się nie zgadza, pozostaje zapewniona ochrona takiemu pieszemu. Kontrargumentacji P. Krzemienia nie sposób tu przedstawić w skrócie, gdyż jest bardzo obszerna i doczekała się odrębnych opracowań (w tym polemiki z poglądem R. A. Stefańskiego [Krzemień, Znaczenie…), więc należy Czytelnika odesłać do publikacji w Paragrafie na Drodze zacytowanych w bibliografii.

aaaa

Fazy wchodzenia na przejście w przypadku niesienia dużego przedmiotu. Z tego też powodu mówienie o teorii wysuniętej stopy nie ma żadnego uzasadnienia. Autor grafiki: P. Przybysz

Czy przestrzegać Konstytucji? – głosowanie…

Śródtytuł ten wcale nie jest żartem, albowiem popularny karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego – M. Małecki (autor jednej z słusznie krytykowanych przez W. Matejko wykładni, sprzecznej z zasadami opisanymi przez prof. Matczaka) znany z obrony Konstytucji, ma zwolenników wśród prawników, np. w osobie dra S. Tarapaty (również z UJ), który co prawda nie stworzył własnego opracowania dotyczącego omawianych przepisów, ale publicznie deklarował poparcie tez dra hab. M. Małeckiego. Tez polegających na uznaniu pierwszeństwa pieszego, w sposób obiektywnie rozpoznawalny dla kierującego, manifestującego zamiar skorzystania z przejścia, w praktyce bez względu na to czy stoi czy się przemieszcza i w jakiej odległości od przejścia się znajduje. Podobne poparcie (bez opracowania publikacji) wyraził J. Wojciechowski – były sędzia, obecnie europoseł. Na portalu Twitter jednej z osób prowadzących stronę internetową o ruchu drogowym, osoby te wzięły udział w swoistym głosowaniu mającym na celu policzenie zwolenników poglądu P. Krzemienia (o innych zgodnych nie wspomnieli, więc naliczyli 1 razem z tym autorem) i poglądu (niegłosującego) M. Małeckiego (naliczyli 5 razem z autorem i glosowanym wyrokiem), pomijając 2 pozostałe wspomniane tu osoby oraz P. Przybysza, który także sporo publikował na omawiany temat. Oczywiście taka wyliczanka nie ma żadnego sensu, jeśli mamy poważnie dyskutować na argumenty. Znamienne jest to, że publiczne głosowanie odbyło się po pojawieniu się publikacji W. Matejko, o czym głosujący ci wiedzieli. Czy zatem zdawali sobie sprawę, że w istocie głosują za przestrzeganiem Konstytucji w sensie zasad wykładni prawa? A w ogóle, artykuł W. Matejko dla prawników nie powinien mieć większego edukacyjnego znaczenia, gdyż dotyczy podstaw wykładni prawa.

Zaś prof. dr hab. R. A. Stefański – były prokurator (wcześniej – przed zmianami prawa – zwolennik zmian aby pieszy zbliżający się do przejścia nabywał pierwszeństwo), choć częściowo nie zgodził się w swojej publikacji [Stefański, Obowiązki…] z wykładnią M. Małeckiego [Małecki, Pierwszeństwo…], to jednak uznał, że pieszym wchodzącym jest osoba znajdująca się maksymalnie do 1,5 m od krawędzi przejścia, czyli „taka, która zaraz wejdzie”. Pomijając niejednoznaczność tego pojęcia należałoby przyjąć, że Autorowi chodzi o osobę jednak przemieszczającą się, nie zaś stojącą, przypomnijmy („Ma być blisko przejścia dla pieszych; orientacyjnie może wchodzić w grę odległość w graniach do 1,5 m. Poza tym jego zachowanie musi wskazywać, że rzeczywiście przemieszcza się na przejście dla pieszych i za moment znajdzie się na nim.” – pisze R. A. Stefański). Zdanie Profesora zostało w opisanym powyżej głosowaniu zaliczone na wsparcie poglądu M. Małeckiego, choć nie jest z nim zgodne ani w zakresie tego, że pieszy oczekujący i stojący nabywa pierwszeństwo, ani w zakresie odległości pieszego od przejścia wynoszącej nawet 5 m gdy nabywałby on pierwszeństwo, co postuluje M. Małecki. Warto tylko dodać, że chodniki rzadko mają szerokość 5 m, zaś jeden pas ruchu zazwyczaj 3,6 m. Co warte podkreślenia Profesor uznał, tak samo jak P. Krzemień, że pierwszeństwo pieszego jest warunkowe.

Dla porządku należy dodać, że prof. Stefański, wskazując na odległość do 1,5 m od krawędzi przejścia, również częściowo nie zgodził się z poglądem dra inż. Piotra Krzemienia [Krzemień, Pierwszeństwo…], który na podstawie przebiegu procesu legislacyjnego, interpretacji Ministerstwa Infrastruktury, wykładni także w kontekście zasad poprawnej legislacji [Dz. U., Rozporządzenie…] uznał, że pierwszeństwo nabywa pieszy, który rozpoczyna przemieszczanie się nad krawędzią przejścia i nie chodzi tu o wystawienie nogi, bo wchodzenie może się odbywać w różnych fazach chodu (vide obrazek powyżej oraz obrazek i film poniżej), a także np. wózkiem inwalidzkim lub rowerem (małe dziecko pod opieką), dodatkowo pod uwagę brać należy także niesione duże przedmioty (o ile są obiektywnie możliwe do dostrzeżenia, np. w nocy). Pieszym wchodzącym nie jest więc osoba stojąca i oczekująca, choćby nawet manifestowała swój zamiar przejścia korzystając z transparentu. Wynika to z faktu, że to pieszy ma ocenić czy mając na uwadze własne możliwości poruszania się, zdoła bezpiecznie pokonać jezdnię. Powszechnie znane są przypadki gdy jeden z kierujących zatrzymuje się, podczas gdy drugi jadący z przeciwka albo równolegle nie ma fizycznej szansy tego wykonać, zaś pieszy niejako zaproszony na jezdnię i pdp wchodzi mając „uśpioną czujność” bezpośrednio przed drugi z pojazdów. Bywają w Internecie filmy prezentujące przypadki celowego zatrzymywania się w ten sposób aby na kamerze uwiecznić / sprowokować „wykroczenie” drugiego kierującego, co rodzi niejednokrotnie ogromne zagrożenie dla pieszego. Czy naprawdę musi dojść do tego aby władze zakazały korzystania z kamerek samochodowych (lub z ich zapisów), na wzór innych państw?

Co może być przyczyną?

Powstaje więc pytanie czy autorzy prawotwórczych interpretacji aby nie przenoszą na grunt wykładni swoich osobistych poglądów dotyczących tego jak powinna wyglądać ustawa? Takie sytuacje miały już miejsce choćby w kwestii tego czy zamierzający zmienić kierunek jazdy w lewo ma obowiązek upewnienia się, czy nie jest wyprzedzany. Były w tej materii dwie sprzeczne linie orzecznicze nawet Sądu Najwyższego, ale na szczęście SN ostatecznie uporządkował te kwestie i dostrzegając, że ustawodawca usunął taki obowiązek z ustawy, ostatecznie stwierdził, że dokonywanie wykładni prawotwórczej posiłkując się przepisami o zmianie pasa ruchu jest nadinterpretacją. Tym samym SN dochował konstytucyjnym zasadom wykładni, choć warto dodać, że Konwencja wiedeńska nieco inaczej opisuje ten manewr. Jak się stanie w przypadku pierwszeństwa pieszych? Niewątpliwie będziemy musieli długo poczekać, a póki co nie warto przyjmować niesłusznie nakładanych mandatów i kar [Echaust, Nie przyjmuj…]. Niedawno Ministerstwo Infrastruktury kolejny raz zaprzeczyło pierwszeństwu pieszego znajdującego się przed przejściem dla pieszych [Przybysz, Ministerstwo…]. Wiadomo jedno, póki Polska nie ratyfikuje nowej wersji Konwencji Wiedeńskiej o ruchu drogowym, rozszerzenie pierwszeństwa pieszego jest niemożliwe, nawet gdyby było zasadne.

Stopklatka – Faza III podporu pieszego wchodzącego na pierwsze przejście dla pieszych

Faza III podporu pieszego wchodzącego na pierwsze przejście dla pieszych – zatrzymaj film pozycji pieszego jak w obrazku z nagłówka lub sprzed filmu. Następnie pieszy wchodzi na kolejne przejście, gdyż wyspa (azyl) dzieli miejsce przechodzenia na dwa odrębne przejścia dla pieszych. Autor filmu wykonanego w programie PC-Crash – Piotr Krzemień (Biuro Badania Wypadków Drogowych).

W chwili akceptacji niniejszego opracowania, po otrzymaniu recenzji, pojawiło się postanowienie Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim, w którym Sąd podzielił argumentację obwinionego w zakresie, tego, że pieszy zbliżający się do przejścia dla pieszych nie jest wchodzącym. Policja zapowiedziała zażalenie decyzji Sądu. [LEKTURA OBOWIĄZKOWA!] Sąd rejonowy w Starogardzie Gdańskim wydał bardzo ważny dla nieustającej dyskusji o pierwszeństwie pieszych wyrok – Portal Warszawski

Wcześniej, w innej sprawie, Sąd Rejonowy Katowice-Zachód w Katowicach (III W 355/23), wydał (nie wiadomo czy prawomocne) postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie omijania pojazdu, który zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu zbliżającemu się do przejścia dla pieszych i (sic!) wyprzedzania pojazdu bezpośrednio przed przejściem dla pieszych. Materiał dowodowy Policji był tak mizerny, że Sąd stwierdził: „Jako dowód w sprawie zawnioskowano jedynie wyjaśnienia obwinionego”. Sam obwiniony deklarował, że pieszy zbliżał się do przejścia dla pieszych. Ponadto – ponieważ jezdnia miała dwa pasy ruchu w jednym kierunku, nie było możliwe jednoczesne wyprzedzanie i omijanie pojazdu na drugim pasie ruchu. Tak postawiony zarzut świadczy o poziomie znajomości Prd przez Policję kierującą wniosek o ukaranie. Sąd odmówił wszczęcia postępowania z powodu, iż „zgromadzony w toku czynności wyjaśniających materiał dowodowy nie daje podstaw do przyjęcia, że uzasadnione jest podejrzenie popełnienia wykroczeń zarzucanych we wniosku o ukaranie.”

Pozostaje mieć nadzieję, że inne sądy równie poważnie będą podchodziły do wykładni prawa.


Literatura

  1. Echaust, D. Nie przyjmuj mandatu za nieustąpienie pieszemu stojącemu przed i zbliżającemu się do przejścia, czy też mającemu zamiar wejść. Wykładnia rozszerzająca jest niekonstytucyjna! Pobrano z: https://portalwarszawski.com.pl/2023/03/13/uwaga-nie-przyjmuj-mandatu-za-nieustapienie-pieszemu-stojacemu-przed-i-zblizajacemu-sie-do-przejscia-czy-tez-majacemu-zamiar-wejsc-wykladnia-rozszerzajaca-jest-niekonstytucyjna/ (dostęp: 07.05.2023 r.).
  2. Krzemień, P. (2022). Znaczenie pojęcia „pieszy wchodzący” – głos polemiczny. Paragraf na Drodze, 4, 21-42.
  3. Krzemień, P. (2022). Fakultatywny obowiązek zmniejszenia prędkości przed przejściem dla pieszych w kontekście zakazu wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd. Paragraf na Drodze, 1, 21–42.
  4. Krzemień, P. (2021). Pierwszeństwo pieszego „wchodzącego” na przejście dla pieszych. Nowy przepis Prawa o ruchu drogowym w świetle procesu legislacyjnego, wystąpień posłów i senatorów oraz zasad opiniowania wypadków drogowych. Paragraf na Drodze,3, 7–34.
  5. Kusio, E., Wawrzonek, T., Lewandowska, A. (2021). Sugerowane przejścia dla pieszych – stan wiedzy i aspekty praktyczne. Transport Miejski i Regionalny, 1, 5-19.
  6. Łobodziński, M. (2023) Pierwszeństwo pieszych od 1 czerwca: mamy problem, który wywoła chaos. Pobrano z: https://autokult.pl/zmiany-od-1-czerwca-w-kwestii-przechodzenia-przez-jezdnie-wyjasniamy-detale,6809465145190017a (dostęp: 5.05.2023 r.).
  7. Małecki, M. Pierwszeństwo pieszego wchodzącego na przejście dla pieszych. Analiza prawna, Paragraf na Drodze, 4, 7-18.
  8. Matejko, W. (2022). Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu. Glosa do wyroku Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim z dnia 26 maja 2022 r., sygn. akt VII W 135/22, Paragraf na Drodze, 4, 7-19.
  9. Przybysz, P. (2023). Ministerstwo Infrastruktury zaprzecza pierwszeństwu pieszego przed wejściem na przejście dla pieszych. Pobrano z: https://strefabrd.pl/2023/04/14/ministerstwo-infrastruktury-zaprzecza-pierwszenstwu-pieszego-przed-wejsciem-na-przejscie-dla-pieszych/ (dostęp: 07.05.2023 r.).
  10. Stefański, R. A. (2022). Obowiązki kierujących pojazdami i pieszych przechodzących przez przejście dla pieszych po nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Paragraf na Drodze, 1, 7–19.
  11. Stefański, R. (2008). Wprowadzenie do komentarza – Prawo o ruchu drogowym. Pobrano z: https://sip.lex.pl/komentarze-i-publikacje/komentarze/prawo-o-ruchu-drogowym-komentarz-wyd-iii-587269188 (dostęp: 5.05.2023 r.).
  12. Wolfowicz, T. (2023). Pierwszeństwo pieszych po zmianie ustawy. Pobrano z: https://youtu.be/EnwgKf0f8I8 (dostęp: 5.05.2023 r.).

Akty prawne

  1. Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 czerwca 2002 r. w sprawie „Zasad techniki prawodawczej” Pobrano z: https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/zasady-techniki-prawodawczej-16968290 (dostęp: 5.05.2023 r.).